Strona:Ferdynand Ossendowski - Słoń Birara.djvu/89

Ta strona została uwierzytelniona.

zganego błotem Birarę i odprowadził go na pastwisko.
Była to obszerna łąka, podnosząca się na zbocza góry, gdzie rozpoczynała się dżungla.
Wstępu do kniei strzegły patrole żołnierzy, gdyż odbywały się tam sławne polowania, urządzane dla honorowych gości przez władcę Satpury.
Parkan z drutu kolczastego opasywał dżunglę pomiędzy Użżainem a Dustorą.
Różnorodną zwierzynę chowano w ostępach dziewiczego lasu.
W tym czasie maharadża nie miał gości.
Cała łąka z zaroślami krzaków i biegnącym, warkotliwym potokiem należała teraz niepodzielnie do Birary.
Słoń rozpoczął od tego, że wnet po kąpieli, wytarzał się w wysokiej trawie, a potem długo ocierał się bokami i zadem o skały.
Ulżyło mu to nieco, więc poweselał nawet.