Strona:Ferdynand Ossendowski - Słoń Birara.djvu/97

Ta strona została uwierzytelniona.

— Zrozum, że królewicz pragnie tego! — upomniał go urzędnik.
— Niech królewicz zrozumie, że ja nie pragnę sprzedania mego słonia! — odparł chłopak i spojrzał na mówiącego płonącemi oczami pełnemi uporu i stanowczości.
— To może źle się dla ciebie skończyć... — syknął dostojnik.
Amra nic nie odpowiedział, tylko mocniej zacisnął wargi i zmarszczył brwi.
W tej chwili wszedł biały sahib i, ujrzawszy ponurą twarz chłopca, jął wypytywać o przyczynę złego humoru.
Dowiedziawszy się o życzeniu Nassura, Anglik wzruszył ramionami i rzekł:
— Zmusić kogoś do sprzedania majętności byłoby bezprawiem. Królewicz natomiast może wynająć słonia wraz z jego poganiaczem. Czybyś się zgodził na to, Amra?
Chłopak skinął głową i odparł:
— Praca jak każda inna! Zgadzam