Strona:Fiodor Dostojewski - Cudza żona i mąż pod łóżkiem.pdf/112

Ta strona została przepisana.

„Wiadomo powszechnie, że jesteśmy postępowi i humanitarni i chcemy w tem prześcignąć Europę. Nie bacząc jednak na wszystkie nasze starania i wszystkie wysiłki pisma naszego, jesteśmy jeszcze zbyt niedojrzali, jak o tem świadczy dowodnie oburzający fakt, który miał miejsce wczoraj w pasażu, i który myśmy przedtem jeszcze przepowiadali. Przyjeżdża oto do stolicy cudzoziemiec, pomysłowy przedsiębiorca, i przywozi ze sobą krokodyla, którego wystawia na widok publiczny w pasażu. Myśmy pierwsi natychmiast pośpieszyli powitać tę nową gałąź pożytecznego przemysłu, którego przeważnie brak naszej silnej i różnoplemiennei ojczyźnie. Gdy nagle wczoraj, o wpół do piątej popołudniu, w lokalu cudzoziemca właściciela zjawia się pewien jegomość, niezwykle gruby i w stanie nietrzeźwym, płaci za wstęp i natychmiast, bez najmniejszego uprzedzenia kogokolwiek o swym zamiarze, lezie w paszczę krokodyla, który, naturalnie, był zmuszony go połknąć, choćby tylko wiedziony instynktem samozachowawczym, by się nie udławić. Wwaliwszy się do wnętrza krokodyla, nieznajomy natychmiast zasypia. Ani krzyk samego cudzoziemca-właściciela, ani też jęki i płacze jego przerażonej rodziny, ani wreszcie groźby, że się wezwie interwencji policji, nie robią na nim najmniejszego wrażenia. Z wnętrza krokodyla słychać tylko rehot i szydercze pogróżki, na temat policzenia się rózgami (sic!), a biedny ssawiec, którego zmuszono do przełknięcia takiej masy, napróżno leje swe łzy. Gość nieproszony gorszy jest od tatarskiej dziczy, powiada przysłowie, ale nie bacząc nawet na przysłowie, natręt nie myśli wyjść. Wprost brak słów, by napiętnować, jak należy, fakty podobnego barbarzyństwa, świadczące o naszej niedojrzałości kulturalnej i socjalnej i wystawiające nam bar’ dzo smutne świadectwo w oczach cudzoziemców. Roz