sprawie. Obecnie zaś śpieszę, by między nami wyjaśnić, co potrzeba, ostatecznie i stanowczo.
Przyznaję się panu szczerze, że czytając pierwsze dwa listy pańskie, naprawdę myślałem, że pan nie rozumie, czego ja chcę; oto dlaczego najbardziej szukałem widzenia z panem i rozmowy oko w oko, bałem się pióra i zarzucałem sobie niejasność stylu i wyrażania swych myśli na papierze. Wiadomo panu, że brak mi wychowania i dobrych manier, a zbędnej wytworności się wystrzegam, bo gorzkie doświadczenie nauczyło mnie wkońcu, jak dalece kłamliwy bywa niekiedy wygląd zewnętrzny i że pod kwieciem często czai się żmija. Pan mnie jednak dobrze rozumiałeś; a nie odpowiedział mi pan tak, jak należy, dlatego, bo we wiarołomności duszy swej zawczasu postanowiłeś pan złamać swe słowo honoru i dopuścić się zdrady istniejących między nami, przyjacielskich stosunków. Najzupełniej dowiódł pan tego swem haniebnem zachowaniem się wobec mnie w ostatnich dniach, zachowaniem wysoce szkodliwem dla mych interesów, czego wcale nie oczekiwałem i w co wprost wierzyć nie chciałem do ostatniej chwili, bo wprowadzony w błąd na samym początku naszej znajomości pańskiemi mądremi manierami, subtelnością pańskiego zachowania się, znajomością spraw i korzyścią, wynikającą dla mnie z obcowania z panem, przypuszczałem, że znalazłem prawdziwego druha, przyjaciela i człowieka prawdziwie mi przychylnego. Obecnie zaś jasno poznałem, że jest, niestety, wiele ludzi, ukrywających pod wejrzeniem mamiącem i przyzwoitem truciznę w swem sercu, używających swego rozumnego sprytu do urządzania kawałów swoim bliźnim i do niedozwolonych oszustw, i dlatego lękających się pióra i papieru, a równocześnie używających stylu swego nie na pożytek bliźniego i ojczyzny, lecz celem uśpienia i zatumanienia rozsądku tych, którzy
Strona:Fiodor Dostojewski - Cudza żona i mąż pod łóżkiem.pdf/127
Ta strona została przepisana.