Strona:Fiodor Dostojewski - Cudza żona i mąż pod łóżkiem.pdf/47

Ta strona została przepisana.

— No, nareszcie! to dopiero mumia! — wyszeptał młody człowiek, w myślach podganiając starego zapominalskiego.
— Panie! wie pan, ja cały się trzęsę ze strachu...
— Mój Boże! Co ja słyszę? to tak jak wczoraj; zupełnie jak wczoraj!...
— Psst...
— Tak, tak, tak! Przypomniałem sobie: kokietka! Oczkami strzela... w niebieskiej czapeczce...
— W niebieskiej czapeczce! Oj-oj!
— To ona! Ona nosi niebieską czapeczkę. Boże wielki! — zawołał półgłosem Iwan Andrzejowicz.
— Ona? Co za ona? — szepnął młody człowiek, ścisnąwszy ręce Iwana Andrzejowicza.
— Psst! — szepnął ze swej strony Iwan Andrzejowicz — On mówi.
— Ach, Boże mój, Boże!
— No tak, zresztą, któż nie nosi niebieskiej czapeczki... No!
— A taka kokietka! — ciągnął dalej staruszek. — Ona tu przychodzi do jakichś znajomych. Zawsze robi słodkie oczy. A do tych znajomych przychodzą inni znajomi...
— Fe, jakie to nudne — przerwała żona — daruj, ale czem ty się interesujesz?
— No, dobrze, no, no! Nie gniewaj się! — odparł stary — ja już nie będę opowiadał, jeśli sobie nie życzysz. Tyś coś dzisiaj nie w humorze...
— A pan, jakże się pan tutaj znalazł? — przemówił młody człowiek.
— A widzi pan! Teraz pana to interesuje, a przedtem, to nawet pan słyszeć o tem nie chciałeś!
— No, jest mi to obojętne! Nie mów pan! Ach, do djabła, co za historja!