szlachetnych... nic to. że ja siedziałem pod łóżkiem... nie utraciłem przez to swej powagi. Jest to historia bardzo komiczna, łaskawa pani! — mówił żywo Iwan Andrzejowicz, zwracając się błagalnie do małżonki starca. — zwłaszcza łaskawa pani śmiać się będzie. Oto widzi pani na scenie zazdrosnego męża. Widzi pani, ja się poniżam, ja sam dobrowolnie się poniżam. Ja zamordowałem Arnika, to prawda, ale... Mój Boże, ja nie wiem, co ja mówię!
— Lecz jakże to, jakże się pan tu dostał?
— Korzystając z ciemności nocy, ekscelencjo, korzystając z tej ciemności... Moja wina! Proszę mi wybaczyć, ekscelencjo! Pokornie proszę o przebaczenie! Jestem tylko zdradzonym mężem, niczem więcej! Proszę nie myśleć, ekscelencjo, że byłem kochankiem! Nie jestem kochankiem. Żona pańska jest bardzo cnotliwa, jeśli śmiem się tak wyrazić. Ona jest czysta i niewinna!
— Co? Co? Co pan tu śmie mówić! — zawołał starzec, tupiąc znowu nogami. — Zwarjowałeś pan, czy co? Jak pan śmie mówić coś podobnego o mojej żonie?
— Ten zbrodniarz, morderca, który zabił Arnika! — krzyczała żona, zalewając się łzami. — I on śmie jeszcze!
— Ekscelencjo, łaskawa pani! Mnie się tylko tak przemówiło, — wołał stropiony Iwan Andrzejowicz — przemówiło mi się tylko i nic więcej! Proszę mnie uważać za niespełna rozumu... Na Boga, uważajcie mnie za warjata..; Klnę się na honor, że będę wam za to nadzwyczaj zobowiązany. Podałbym państwu dłoń do zgody, lecz nie śmiem... Ja tam nie byłem sam jeden, jestem wujem... to jest chciałem powiedzieć, że nie należy uważać mnie za kochanka... Boże! Znowu mi się przemawia... Nie miej do mnie, łaskawa pani, urazy! — wołał Iwan Andrzejowicz do żony. — Pani jest kobietą, pani rozumie, co to jest miłość — jest to uczucie subtelne... Ale co
Strona:Fiodor Dostojewski - Cudza żona i mąż pod łóżkiem.pdf/59
Ta strona została przepisana.