Strona:Fiodor Dostojewski - Cudza żona i mąż pod łóżkiem.pdf/68

Ta strona została przepisana.

pokaz świeżo przywiezionego do stolicy potwora, sam zapragnął zapłacić za mnie tytułem wstępu 25 kopiejek właścicielowi krokodyla, — co przedtem nigdy mu się nie zdarzało. Wszedłszy do niezbyt wielkiej sali, zauważyliśmy, że znajdują się w niej, oprócz krokodyla, także papugi, typu zagranicznych kakadu, a nadto grupa małp w osobnej klatce we framudze. Przy samem zaś wejściu, pod lewą ścian< stało ogromne blaszane naczynie w po — staci jakoby olbrzymiej wanny, nakryte grubą siatką żelazną, a na dnie jego było trochę wody. W tej płytkiej kałuży leżał ogromny krokodyl, zupełnie nieruchomo, jak z drewna, widocznie pozbawiony wszystkich swych właściwości z powodu naszego surowego i niegościnnego dla obcokrajowców klimatu. Potwór ten nikogo z nas zrazu szczególnie nie zaciekawił.
— A więc to jest krokodyl! — rzekła Helena Iwanówna głosem rozczarowanym i pełnym ubolewania, — a ja myślałam, że on... jest inny.
Najprawdopodobniej sądziła, że krokodyl zwykle jest brylantowy.
Gospodarz, właściciel krokodyla, Niemiec, przystąpił ku nam, patrząc na nas z nadzwyczajną dumą.
— Ma słuszność, — szepnął do mnie Iwan Maciejowicz, — bo wie, że on jeden w całej Rosji prezentuje teraz krokodyla.
Tę zupełnie niedorzeczną uwagę także przypisuję temu niezmiernie pogodnemu nastrojowi, który opanował Iwana Maciejowicza, kiedyindziej bardzo zawistnego.
— Zdaje mi się, że pański krokodyl jest nieżywy, — znowu ozwała się Helena Iwanówna, zaintrygowana widoczną u Niemca pewnością siebie i z miłym uśmiechem zwracając się ku niemu, by udobruchać tego grubjanina, — manewr, tak właściwy kobietom.
— O nie, pani, — odpowiedział on łamaną rosyj