w tem naczyniu na środku wspaniałego salonu i będę sypał bystremi uwagami, które sobie przygotuję jeszcze w godzinach porannych. Mężowi stanu zakomunikuję swe projekty; z poetą mówić będę rymami dla pań będę niewyczerpaną skarbnicą wytwornych żartów i dobrych manier, — a równocześnie wcale nie będę niebezpieczny dla ich mężów. Dla wszystkich innych będę przykładem poddania się losowi i woli Opatrzności. Z żony swojej uczy nię literacki fenomen; wysunę ją naprzód i objaśnię ją wobec publiczności; jako moja żona musi być pełna wspaniałej godności i jeśli posiadamy już naszego rosyjskiego Alfreda de Musset, to z tem większą słusznością nazwą moją żonę rosyjską Eugenją Tours.
Wyznaję otwarcie, że chociaż całe to dzikie gadanie nie było żadną niespodzianką u takiego Iwana Maciejowicza, (taki był zawsze), mimo to przemknęła mi myśl, że on musi mieć teraz gorączkę i bredzi. Był to ten sam zwykły i codzienny Iwan Maciejowicz, ale widziany przez szkło powiększające dwudziestokrotnie.
— Przyjacielu, — zapytałem go, — czy masz nadzieję, że będziesz długo żył? I wogóle powiedz mi: czyś ty zdrów? Jakże ty jadasz, jak sypiasz, jak oddychasz? Jestem twoim przyjacielem, przyznaj, że wypadek bardzo jest niezwykły, a więc i ciekawość moja bardzo zwyczajna.
— Głupia to ciekawość i basta, — odpowiedział sentencjonalnie, — ale ci ją zaspokoję. Pytasz, jak się urządziłem we wnętrznościach potwora? Po pierwsze, krokodyl. ku mojemu zdziwieniu, okazał się zupełnie pustym.
Wnętrze jego składa się jakoby z ogromnego pustego worka zgumelastyki, w rodzaju tych artykułów gumowych, które tak są rozpowszechnione u nas w ulicy Gorochowej, Morskiej i, jeśli się nie mylę, na Wozniesieńskim Prospekcie. W przeciwnym razie, sam pomyśl, jakżebym się mógł w nim pomieścić?
Strona:Fiodor Dostojewski - Cudza żona i mąż pod łóżkiem.pdf/94
Ta strona została przepisana.