Strona:Fiodor Dostojewski - Sen wujaszka (Z kronik miasta Mordasowa).pdf/106

Ta strona została przepisana.

— Kiedy?
— Jakto kiedy?
— Wszak jeszcze dziś rano, gdy mi się pan narzucałeś, ja stanowczo odpowiedziałam, że nie mogę przyrzec niczego pozytywnego.
— A jednak nie napędziła mnie pani, nie odmówiła mi pani wprost; to znaczy, że trzymała mnie pani w rezerwie! To znaczy, brała mnie pani na wabika.
Na twarzy rozdrażnionej Ziny pojawiło się bolesne uczucie, jakgdyby od ostrego, przeszywającego, wewnętrznego bólu; lecz przemogła to uczucie.
— Jeśli ja pana nie napędziłam, — odpowiedziała jasno i wyraźnie, chociaż w głosie jej słychać było ledwie dające się zauważyć drżenie, — to tylko z litości. Błagałeś pan sam, by pozostawić panu trochę czasu, by nie powiedzieć panu „nie“, lecz poznać pana bliżej i „wtedy“, powiedział pan, „wtedy, gdy się pani przekona, że jestem człowiekiem szlachetnym, może mi pani nie odmówi“. Były to pańskie własne słowa, powiedziane na samym początku pańskich konkurów. Nie może pan się ich teraz zaprzeć! Śmiałeś pan obecnie powiedzieć, że brałam pana na wabika; ależ pan sam widziałeś moją niechęć, gdym się z panem zobaczyła dzisiaj, o dwa tygodnie wcześniej, jak się pan umówiłeś ze mną, i niechęci tej wcale przed panem nie ukrywałam, owszem, okazywałam ją panu. Pan sam to zauważył, bo zapytywał mnie pan: czy ja się nie gniewam o to, żeś pan przyjechał wcześniej? Wiadomo panu chyba, że nie bierze się na wabika tego, przed kim się nie może i nie chce ukryć swojej niechęci ku niemu. Śmiał pan wyrazić się, że trzymałam pana w rezerwie. Na to panu odpowiem, że sądziłam tak o panu: „chociaż on nie odznacza się wybitną umysłowością, to mimoto może być człowiekiem dobrym i dlatego można wyjść za niego zamąż“.