Strona:Fiodor Dostojewski - Sen wujaszka (Z kronik miasta Mordasowa).pdf/111

Ta strona została przepisana.

serca i dopiero po nieprawdopodobnych wysiłkach udało mi się uzyskać jej pozorną tylko zgodę. Jeśli pan teraz nas podsłuchiwał, to musiał pan zauważyć, że ona ani jednem słowem, ani jednem gestem nawet nie podtrzymywała mnie wobec księcia. Podczas całej tej sceny ona nie odezwała się prawie ni słówkiem: śpiewała jak automat. Cała jej dusza rwała się w udręce i ja z litości dla niej wyprowadziłam wkońcu stąd księcia. Pewna jestem, że Zina płakała, zostawszy tu sama. Wszedłszy tu, powinien pan był zauważyć jej łzy...
Mozglakow rzeczywiście przypomniał sobie, że wbiegłszy do komnaty, zauważył był, że Zina zalewa się łzami.
— Lecz pani, pani, za cóż pani występowała przeciwko mnie, Marjo Aleksandrówno? — zawołał. — Za co pani mnie czerniła, miotała na mnie oszczerstwa, do czego się pani sama teraz przyznaje?
— A, to rzecz inna! jeśliby pan był od samego początku mądrze pytał, to dawnoby pan otrzymał już odpowiedź. Tak, masz pan rację! Wszystko to ja zrobiłam i tylko ja jedna. Ziny proszę w to nie mięszać. Dlaczego ja to zrobiłam? Odpowiadam: po pierwsze, dla Ziny. Książę jest bogaty, powszechnie znany, posiada bardzo rozgałęzione stosunki i, wyszedłszy za niego, Zina zrobi świetną partję. Wkońcu, jeśli on nawet umrze, może i szybko, — bo my wszyscy jesteśmy mniej lub więcej śmiertelni, — wtedy Zina, młoda wdowa, księżna, należeć będzie do wyższego towarzystwa i w dodatku może będzie bardzo bogata, wtedy może wyjść zamąż, za kogo jej się żywnie podoba, może zrobić jeszcze bardziej bogatą partję. Rozumie się jednak, że ona wyjdzie wtedy za tego, kogo kocha, za tego, kogo kochała przedtem, czyje serce rozdarła, wyszedłszy za księcia. I już sama pokuta zniewoliłaby