Strona:Fiodor Dostojewski - Sen wujaszka (Z kronik miasta Mordasowa).pdf/12

Ta strona została przepisana.

lizbońskie trzęsienie ziemi. A tymczasem milczy ona chętnie o tych sekretach, a jeśli je już opowiada, to czyni to chyba w ostateczności i to nie komu innemu, jak tylko najserdeczniejszym przyjaciółkom. Zazwyczaj nastraszy ona tylko, zrobi aluzję, że coś wie i lubi raczej trzymać danego mężczyznę lub niewiastę w nieustannym strachu, niż odrazu zdruzgotać doszczętnie i ostatecznie. To się nazywa rozum i taktyka! Marja Aleksandrówna zawsze odznaczała się wpośród nas swoją wytwornością comme il faut bez najmniejszego zarzutu, którą wszyscy sobie za wzór stawiali. Jeśli idzie o comme il faut, to w całym Mordasowie żadna z uroczych dam nie może z nią rywalizować. Umie ona, naprzykład, zabić, zgnieść, zdruzgotać jednem słówkiem rywalkę, jak tego nieraz byliśmy świadkami, a tymczasem ma taką minę, jakgdyby sama nawet nie zauważyła, że wymówiła to słowo. A wiadomo, że taki rys jest już zaletą najlepszego towarzystwa. Wogóle w poczuciu taktu przewyższa ona stanowczo nawet najgłośniejszych muzyków.
Stosunki posiada bardzo rozgałęzione. Wielu z nawiedzających Mordasów wyjechało z tego miasta naprawdę zachwyconych jej przyjęciami i nawet utrzymywało z nią później żywą wymianę zdań drogą korespondencji. Raz nawet napisał dla niej ktoś wiersze i Marja Aleksandrówna z dumą je wszystkim pokazywała. Pewien przejezdny literat dedykował jej swoją powieść, którą też czytał na wieczorku w jej domu, co wywołało nadzwyczaj przyjemny efekt. Pewien zaś niemiecki uczony, który umyślnie przyjechał był w nasze strony z Karlsruhe w tym celu, by przeprowadzić badania nad specjalnym rodzajem robaczka z rożkami, zdarzającego się w naszej gubernii i który napisał o tym robaczku cztery tomy in quarto, tak był oczarowany gościnnością i miłem obejściem Marji Ale-