Strona:Fiodor Dostojewski - Sen wujaszka (Z kronik miasta Mordasowa).pdf/133

Ta strona została przepisana.
ROZDZIAŁ XI.

Mozglakow wyszedł od Marji Aleksandrówny, najwidoczniej, bardzo ucieszony. Prawdziwie, rozżagwiła ona płomienie w jego duszy. Do Borodujewa nie poszedł, czuł bowiem potrzebę samotności. Niezwykły przypływ bohaterskich i romantycznych marzeń nie dawał mu spokoju. Marzyła mu się scena uroczystych wyjaśnień z Ziną, potem szlachetne łzy jej wszystko przebaczającego serca, bladość i rozpacz na świetnym petersburskim balu, Hiszpanja, Gwadalkwiwir, miłość i umierający książę, łączący ich dłonie w obliczu śmierci. Następnie żona-słynna piękność, oddana mu i wierna, żona podziwiająca stale jego bohaterski gest i wzniosłość jego uczuć; mimochodem, w szumie zdarzeń, zwraca on niechybnie na siebie uwagę pewnej hrabiny z „wyższego towarzystwa“, w które wchodzi normalnym porządkiem rzeczy przez swój ślub z Ziną, wdową po księciu K.; stanowisko wicegubernatora, pieniążki, — słowem, wszystko, co tak krasomówczo roztoczyła przed jego oczami Marja Aleksandrówna, raz jeszcze przesunęło się przez jego najzupełniej zadowoloną ze siebie duszę, pieszcząc i oczarowując ją, a co najgłówniejsza, schlebiając jego samolubstwu. Oto jednak — i nie wiem, doprawdy, jak to tłumaczyć, — gdy uczuł już zmęczenie od tych wszystkich zachwytów, nagle przyszła mu myśl tak nieprzyjemna, że aż złość budząca: że przecie, w każdym razie,