Strona:Fiodor Dostojewski - Sen wujaszka (Z kronik miasta Mordasowa).pdf/138

Ta strona została przepisana.

— A, gdyśmy podjeżdżali już do klasztoru...
— Wiem, wujaszku, — to wczoraj.
— Nie, nie! Przed dwoma godzinami, nie dawniej. Ja się do klasztoru wybrałem, a on mnie wziął i przewrócił; tak mnie prze-stra-szył, — jeszcze teraz serce mi się tłucze nie na właściwem miejscu.
— Ależ, wujaszku, przecie wujaszek odpoczywał! — ze zdumieniem przemówił Mozglakow.
— No, tak, odpoczywałem... a potem po-jechałem, zresztą, ja, zresztą, ja tego, może być... ach jakie to dziwne!
— Zapewniam wujaszka, że wujaszek wszystko to widział we śnie! Wujaszek najspokojniej sobie odpoczywał przez całe poobiedzie.
— Czy tak? — I książę się zamyślił. — No, tak, może ja rzeczywiście widziałem to wszystko we śnie. Zresztą, wszystko pamiętam, co we śnie widziałem. Naprzód przyśnił mi się był okropny byk z rogami, a potem przyśnił mi się jakiś pro-ku-rator, także niby z ro-gami.
— To napewno Mikołaj Wasiljewicz Antypow, wujaszku?
— No, tak, może to on. A potem widziałem Napoleona Bonaparte. Wiesz, przyjacielu, wszyscy mi to mówią, że jestem podobny do Napoleona Bonaparte... a z profilu to jestem uderzająco podobny do jednego z średniowiecznych papieży! Jak ty uważasz, mój drogi, czy ja jestem podobny do pa-pie-ża?
— Ja myślę, że wujaszek raczej jest podobny do Napoleona.
— No tak, en-face. Zresztą, ja i sam tak myślę, mój drogi. A przyśnił mi się on, gdy już siedział na wyspie i wiesz, taki był rozmowny, taki żwawy, prawdziwy we-sołek, ubawił mnie nad-zwy-czaj-nie.