Strona:Fiodor Dostojewski - Sen wujaszka (Z kronik miasta Mordasowa).pdf/140

Ta strona została przepisana.

— No, tak, z pro-po-zy-cją małżeństwa. Pachomiczu, idziesz już? No, dobrze. C’est un charmante personne... ale... przyznają się, mój drogi, że postąpiłem bez należytego na-my-słu. Teraz dopiero to widzę. Ach Boże!
— Pozwól, wujaszku, kiedyżto ty wystąpiłeś z tą propozycją? — Przyznają ci się, mój drogi, że ja nawet i sam nie wiem na pewno, kiedy. Czy też ja i tego nie widziałem we śnie? A jednak, jakie to dziwne!
Mozglakow drgnął. Nowa idea błysnęła w jego głowie.
— Lecz komu, kiedy wujaszek się oświadczyłeś i zrobiłeś propozycją małżeństwa? — powtórzył niecierpliwie.
— Pannie tego domu, mon ami... cette belle personne... zresztą zapomniałem, jak ona się na-zy-wa. Tylko widzisz, mon ami, ja przecie w żaden sposób żenić się nie mo-gę. Cóż ja mam teraz począć?
— Tak, wujaszek sam siebie zgubi, jeśli się ożeni, to pewna. Lecz pozwól mi, wujaszku, postawić ci jeszcze jedno pytanie. Czy jesteś naprawdę przekonany, że istotnie zaproponowałeś małżeństwo?
— No, tak... jestem przekonany.
— A jeśli wujaszek wszystko to widział we śnie, tak samo, jak to, że wujaszek po raz drugi przewrócił się z karetą?
— Ach, Boże! I rzeczywiście, może ja i to także widziałem tylko we śnie! Dość, że ja teraz sam nawet nie wiem, jak się tam pokazać. Jakby to, przyjacielu drogi, można się dowiedzieć na-pew-no jakąś drogą o-kręż-ną: czy ja zaproponowałem małżeństwo, czy nie? Bo, przedstaw, jakie teraz jest moje położenie?
— Wiesz co, wujaszku? Ja myślę, że tu przekonywać się zbyteczna.