Strona:Fiodor Dostojewski - Sen wujaszka (Z kronik miasta Mordasowa).pdf/142

Ta strona została przepisana.

— Niewątpliwie we śnie, nie-wąt-pli-wie we śnie! — powtarzał nastraszony książę. — Ach, jakże ty rozumnie wytłumaczyłeś to wszystko, mój drogi! Z całej duszy ci wdzięczny jestem, że mi to tak na rozum powiedziałeś.
— A ja strasznie się cieszę, wujaszku, że się spotkałem dzisiaj z tobą. Przedstaw sobie: bezemnie mógłbyś był rzeczywiście zbłądzić, pomyśleć, że jesteś narzeczonym i zejść tam na dół jako narzeczony. Przedstaw sobie, jak to niebezpiecznie!
— No, tak.. tak, niebezpiecznie!
— Zważ tylko wujaszku, że ta panna ma już lat dwadzieścia trzy; że nikt się z nią nie chce ożenić, i oto nagle wujaszek, bogaty, wszędzie zaszczytnie znany, zjawia się jako kandydat do ożenku! Toć one natychmiast uchwycą się tej idei, przekonają wujaszka, że jesteś rzeczywiście narzeczonym i ożenią wujaszka wprost gwałtem. Z tą rachubą, że może wujaszek prędko umrze...
— Tak?
— I zważ wkońcu, wujaszku, że człowiek z takiemi zaletami, jak ty...
— No, tak, z takiemi zaletami, jak ja...
— Z twoim rozumem, z twoją uprzejmością...
— No, tak, z moim rozumem, tak!...
— I wkońcu jesteś — księciem. Czy byłaby to stosowna partja dla wujaszka, jeśliby rzeczywiście trzeba było ożenić ci się z jakiegokolwiek powodu? Niech wujaszek tylko pomyśli, co powiedzą na to twoi krewni?
— Ach, mój przyjacielu, toż oni mnie zagryzą! Doświadczyłem już od nich tylu intryg i zamachów... Przedstaw sobie, ja podejrzewam, że chcieli zamknąć mnie w zakładzie war-ja-tów. No, zlituj się, mój drogi, czy ma to jaki sens? No, co jabym tam robił... w zakładzie dla warjatów?