Strona:Fiodor Dostojewski - Sen wujaszka (Z kronik miasta Mordasowa).pdf/149

Ta strona została przepisana.

talją Dymitrówną i uśmiechając się wesoło, — jest on dziś, doprawdy, tak małomówny! Do mnie także ani słowem prawie się nie odezwał. Czemuż ty nie odpowiadasz Felicycie Michajłównie, Athanase? O co pani go pytała?
— Ależ... ależ... matuszko, przecie tyś mi sama... — wymamrotał zdziwiony Atanazy Maciejowicz, zupełnie roztargniony. W tym czasie stał on u kominka, na którym płonął ogień, stał z założonemi za kamizelkę rękami, w malowniczej pozie, którą sam sobie wybrał i pochłeptywał herbatę. Pytania płci pięknej tak go zmięszały, że czerwienił się jak podlotek. A kiedy zaszął się usprawiedliwiać, to napotkał tak straszne spojrzenie swej rozszalałej małżonki, że omal nie zemdlał ze strachu. Nie wiedząc, co czynić, chcąc się jakoś poprawić i znowu zasłużyć na uznanie, łyknął haust herbaty, ale herbata była bardzo gorąca. Łyknąwszy zbyt prędko i zbyt wiele, poparzył sobie okropnie usta, wypuścił z rąk filiżankę, oblał się i tak się zakaszlał, że na dobrą chwilę musiał wyjść z pokoju, spotkawszy się z niezrozumieniem u wszystkich obecnych. Słowem, wszystko było jasne. Marja Aleksandrówna zorjentowała się aż nazbyt pewnie, że goście jej wszystko już wiedzieli i zebrali się w bardzo brzydkich zamiarach. Sytuacja była niebezpieczna. Mogą podmówić księcia, zbić z tropu tego starca z osłabionemi już i tak władzami umysłowemi, mogą to zrobić nawet w jej obecności. Mogły nawet uprowadzić księcia z jej domu, poróżniwszy go z nią jeszcze tego wieczora i zwabiwszy go za sobą. Można było wszystkiego po nich się spodziewać. Los jednak przygotował dla niej jeszcze jeden cios: drzwi się otworzyły i zjawił się Mozglakow, którego ona wyprawiła do Borodujewa i którego zupełnie nie oczekiwała u siebie tego wieczora. Marja Aleksandrówna drgnęła, jakgdyby ją coś ukłuło.