Strona:Fiodor Dostojewski - Sen wujaszka (Z kronik miasta Mordasowa).pdf/152

Ta strona została przepisana.

zmysłach. Przedtem upito go, z początku u pani, a potem, już ostatecznie, tutaj, tak, że stracił był całkiem głowę, która u niego i tak nie była zbyt mocna. Ale teraz, chwała Bogu, myśmy wspólnie pomówili ze sobą, i zaczął znowu rozważnie i zdrowo myśleć. On tu zaraz przybędzie, by się z panią pożegnać, Marjo Aleksandrówno, i podziękować za całą jej gościnność. A jutro, skoro świt, obaj podejmujemy pielgrzymkę do pustelni, a następnie ja nieodwołalnie odwożę go sam osobiście do Duchanowa, by uniknąć powtórnych takich upadków, jak, naprzykład dzisiejszy; a tam już z rąk do rąk odbierze go Stepanida Maciejówna, która wtedy już na pewno powróci z Moskwy i za nic w świecie nie puści go po raz drugi na podobne pielgrzymki, — za to ja już ręczę i odpowiadam.
Mówiąc to, Mozglakow złośliwie patrzył na Marję Aleksandrównę. Ta siedziała, jakgdyby oniemiała ze zdumienia. Z bólem serca przyznaję się, że bohaterka moja może po raz pierwszy w życiu stchórzyła.
— Więc jutro, skoro świt, książę odjeżdża? Jakże to? — przemówiła Natalja Dymitrówna, zwracając się ku Marji Aleksandrównie.
— Jakże to? Jakże to? — powtórzyło kilka głosów z pośród gości naiwnie. — A myśmy słyszały, że... nie, to doprawdy dziwne!
Lecz gospodyni domu nie wiedziała już, co ma odpowiedzieć.
Nagle niezwykłe i ekscentryczne zajście rozprószyło ogólną uwagę. W sąsiednim pokoju rozległ się jakiś dziwny gwar, dały się słyszeć ostre krzyki, i nagle, niespodzianie i nieoczekiwanie, do salonu Marji Aleksandrówny wtargnęła Zofja Piotrówna Karpuchina. Zofja Piotrówna była niezaprzeczenie najekscentryczniejszą damą w Mordasowie, a ekscentryczność swą często posuwała do takiego stopnia, że nawet w Mordasowie