Strona:Fiodor Dostojewski - Sen wujaszka (Z kronik miasta Mordasowa).pdf/153

Ta strona została przepisana.

uchwalono od niedawna nie przyjmować jej w towarzystwie. Należy jeszcze przypomnieć, że regularnie każdego wieczora, zawsze o siódmej godzinie, wychylała ona nierówną ilość kieliszków, — dla wzmocnienia żołądka, jak się wyrażała, a następnie była zazwyczaj w zupełnie emancypowanym nastroju duchowym, by nie powiedzieć czegoś więcej. W takim właśnie nastroju duchowym znajdowała się ona i w tej chwili, wtargnąwszy tak niespodzianie do Marji Aleksandrówny.
— A, Marjo Aleksandrówno! — zawołała ona na cały pokój. — Widzę teraz, jak pani ze mną postępuje! Nie bój się pani, ja na chwileczkę tylko; ja nawet nie usiądę u pani. Skoczyłam tu tylko, by się przekonać, czy to prawda, co mi mówiono? A! Więc pani sprawia bale, bankiety, zaręczyny, a ty Zofjo Piotrówno siedź cicho w domu i rób pończochy! Całe miasto pani zaprosiła, a mnie nie! A przedtem, to ja dla pani byłam przyjaciółką i mon ange, gdym przyjechała była poinformować panią, co wyrabiają z księciem u Natalji Dymitrówny. A teraz, to nawet i Natalja Dymitrówna, którą pani przed kilku godzinami na czem świat stoi szkalowała i która nawzajem szkalowała panią, siedzi w gronie gości pani. Nie bój się, Nataljo Dymitrówno! Ja nie potrzebuję pani czekolady à la santé, po pięć kopiejek tabliczka. Ja trochę częściej od pani pijam u siebie w domu! Tfu!
— Widać to, widać, — zauważyła Natalja Dymitrówna.
— Daruje pani, Zofjo Piotrówno, — zawołała Marja Aleksaridrówna, poczerwieniawszy z irytacji, — co się z panią dzieje? Przyjdź pani raz do rozumu, czas najwyższy!
— Nie troszcz się pani o mnie, Marjo Aleksandrówno, ja wszystko wiem, wszystko, wszystkiego się dowiedziałam! — krzyczała Zofja Piotrówna swym ja-