Strona:Fiodor Dostojewski - Sen wujaszka (Z kronik miasta Mordasowa).pdf/156

Ta strona została przepisana.
ROZDZIAŁ XIII.

Książę wszedł i słodko się uśmiechnął. Cała ta trwoga, którą przed kwadransem Mozglakow napędził jego kurzemu sercu, rozwiała się na widok kobiecego towarzystwa. Książę natychmiast zlukrzał jak pomadka. Panie powitały go piskliwym krzykiem radości. Wogóle niewiasty zawsze hołubiły naszego staruszka i były z nim na bardzo poufałej stopie. Miał on dar bawić je swoją osobą do nieprawdopodobnych granic. Felicyta Michajłówna rano utrzymywała nawet (oczywiście żartem), że gotowa jest usiąść mu choćby na kolanach, jeśli mu to będzie przyjemnie, — „wszak to taki miły staruszek, niesłychanie miły!“ Marja Aleksandrówna wpiła się w niego swemi oczami, pragnąc bodaj cokolwiek wyczytać z jego twarzy i odgadnąć wyjście ze swego krytycznego położenia. Widoczne było, że Mozglakow straszliwie naintrygował i że całe jej dzieło fatalnie się chwieje. Niczego jednak nie można było wyczytać z twarzy księcia. Był taki sam, jak i przedtem, jak zawsze.
— Ach, Boże! Oto i książę! A myśmy pana tak czekały — zawołały niektóre z pań.
— Z niecierpliwością, książę, z ogromną niecierpliwością, — zapiszczały inne.
— Nadzwyczajnie mi to schle-bia, szeplenił książę, sadowiąc się przy stole, na którym kipiał samowar.