Strona:Fiodor Dostojewski - Sen wujaszka (Z kronik miasta Mordasowa).pdf/157

Ta strona została przepisana.

Grono niewiast natychmiast go otoczyło. Koło Marji Aleksandrówny zostały tylko Anna Mikołajówna i Natalja Dymitrówna. Atanazy Maciejowicz uśmiechał się i z wyzywającym wyrazem twarzy patrzył na Zinę, która nie zwracając na niego najmniejszej uwagi, podeszła ku ojcu i usiadła obok niego na krześle wpobliżu kominka.
— Ach, książę, czy to prawda, że książę odjeżdża od nas? — zapiszczała Felicyta Michajłówna.
— No, tak, mesdames, odjeżdżam. Chcę na-tychmiast jechać za gra-nicę.
— Za granicę, książę? Za granicę! — zawołał cały chór głosów, — skądże taka myśl, książę?
— Za gra-ni-cę, — powtórzył jeszcze raz książę czupurnie, — i wiecie, pragnę tam pojechać dla nabrania no-wych idej zwłaszcza.
— Jakto dla nowych idej? W jakiem znaczeniu? — pytały niewiasty, zamieniając spojrzenia ze sobą.
— No, tak, dla nowych idej, — powtórzył książę z wyrazem najgłębszego przekonania. — Teraz wszyscy podróżują dla nowych i-dej, więc i ja chcę wpaść na nowe idee.
— Czy nie chcesz ty czasem wstąpić do loży masońskiej, drogi wujaszku? — wtrącił Mozglakow, oczywiście pragnąc popisać się przed paniami lotnością i zręcznością swego umysłu.
— No, tak, mój drogi, nie omyliłeś się, — odpowiedział wujaszek niespodzianie. — Ja rzeczy-wi-ście w dawnych czasach nale-ża-łem do loży masońskiej za granicą i miewałem nawet bardzo wiele pomysłów, wielkodusznych idej. Przygotowywałem się wtedy do rozwinięcia żywej działalności dla oświa-ty współ-czes-nej, i twardo postanowiłem był we Frankfurcie, swego służącego, którego powiozłem był ze sobą za granicę, pu-ścić wo-lno. Tymczasem on, ku mojemu zdziwieniu,