Strona:Fiodor Dostojewski - Sen wujaszka (Z kronik miasta Mordasowa).pdf/162

Ta strona została przepisana.

— Wujaszku! — ostrzegał Mozglakow.
— No, tak, mój drogi, ja cię ro-zu-miem! To jest, właściwie, chciałem paniom powiedzieć, mesdames, że ja już więcej żenić się nie mogę i, spędziwszy czarowny wieczór w domu uroczej, podejmującej nas wspaniale gospodyni, jutro już odjeżdżam stąd do klasztornej pustelni, pielgrzymując do świą-to-bliwego ojca Misaiła, a następnie prosto stamtąd za granicę, by tem łacniej śledzić za prądami oś-wie-conej Europy.
Zina pobladła i z niewypowiedzianą troską popatrzyła na matkę. Lecz Marja Aleksandrówna już powzięła decyzję. Dotychczas wyczekiwała tylko, badała, chociaż pojmowała, że sprawa bardzo jest popsuta i że jej wrogowie znacznie wyprzedzili ją w drodze. Zrozumiała wreszcie wszystko i postanowiła jednym zamachem, jednym ciosem zmiażdżyć stugłową hydrę. Wstała wyniośle z fotelu i twardemi krokami zbliżyła się do stołu, dumnym spojrzeniem mierząc swych wrogów-pigmejów. Płomień natchnienia błyszczał w jej oczach. Postanowiła zadać cios srogi wszystkim tym jadowitym jaszczurkom, zbić je z tropu, rozdeptać tego przebrzydłego Mozglakowa, jak karakona, i jednem zdecydowanem, śmiałem natarciem znowu odzyskać swój stracony wpływ na księcia-idjotę. Naturalnie, moment wymagał nadzwyczajnej odwagi; lecz Marji Aleksandrównie nigdy jej nie brakło!
Mesdames, — poprosiła o głos tonem uroczystym i dostojnym (Marja Aleksandrówna, wogóle nadzwyczaj lubiła ton uroczysty), — mesdames! Przysłuchiwałam się długo waszym wesołym i bystrym żartom, i znajduję, że czas i mnie samej wypowiedzieć swe słowo. Panie wiecie, żeśmy się razem tu zebrały — zupełnie przypadkiem (i cieszy mię to, istotnie bardzo mię to cieszy)... Nigdybym ja pierwsza nie ważyła się zdradzić wam ważnej tajemnicy rodzinnej i roz-