Strona:Fiodor Dostojewski - Sen wujaszka (Z kronik miasta Mordasowa).pdf/163

Ta strona została przepisana.

głosić ją prędzej, niż tego wymaga najzwyklejsze poczucie przyzwoitości. W szczególności proszę, by mi wybaczył książę-pan, którego bytność w moim domu jest prawdziwym dla mnie zaszczytem; zdaje mi się jednak, że on sam, czyniąc dalekie aluzje, tyczące się tej samej okoliczności, nasuwa mi tę myśl, że nie tylko nie będzie mu nieprzyjemne formalne i uroczyste ogłoszenie naszej tajemnicy rodzinnej, lecz że on nawet życzy sobie tego.. Prawda, książę, że się nie mylę?
— No, tak, pani się nie myli... I ja bardzo, bardzo się cieszę... — rzekł książę, zupełnie nie pojmując, o co idzie.
Marja Aleksandrówna, by spotęgować wrażenie, przerwała na chwilę, zaczerpnęła tchu i ogarnęła swem spojrzeniem całe towarzystwo. Wszyscy goście z łakomą i niespokojną ciekawością wsłuchiwali się w jej słowa. Mozglakow drgnął. Zina oblała się rumieńcem i podniosła się trochę ze swego krzesła; Atanazy Maciejowicz w oczekiwaniu czegoś niezwykłego, na każdy wypadek starannie oczyścił swój nos chusteczką.
— A więc, mesdames, gotowa jestem z radością powierzyć wam tę naszą tajemnicę rodzinną. Dnia dzisiejszego, po obiedzie, książę, olśniony pięknością i... zaletami mej córki, zaszczycił ją swemi oświadczynami i prośbą o jej rękę. Książę! — zakończyła drżącym od łez i ze wzruszenia głosem, — drogi książę! Nie powinien i nie może pan gniewać się na mnie za mą niedyskrecję; tylko nadzwyczajna radość rodzinna mogła przedwcześnie wyrwać z mego serca tę miłą tajemnicę i... któraż matka mogłaby mnie winić w tym wypadku?
Nie znajduję słów, by oddać wrażenie, wywołane nieoczekiwanem wywnętrzeniem Marji Aleksandrówny. Wszyscy jakgdyby osłupieli ze zdumienia. Przewrotni goście, którzy umyślili byli zastraszyć Marję Aleksandrównę tem, że znają już jej tajemnicę, zabić ją przed-