Strona:Fiodor Dostojewski - Sen wujaszka (Z kronik miasta Mordasowa).pdf/165

Ta strona została przepisana.

znaję otwarcie, że najbardziej zachwycony jestem waszą niekłamaną ży-czli-wością dla mnie, nigdy jej nie zapomnę, ni-gdy. Chaimant! charmant! Jestem do łez wzru-szo-ny...
— Proszę mnie pocałować, książę! — krzyczała najgłośniej ze wszystkich Felicyta Michajłówna.
— I nie mniej szczerze wyznaję, ciągnął dalej książę, któremu ze wszystkich stron przerywano, — iż najbardziej dziwi mnie to, że Marja Iwanówna, nasza czci-go-dna gospodyni domu, z taką nie-zwy-kłą przenikliwością odgadła mój sen. Zupełnie jakgdyby to ona sama go wi-dzia-ła, a nie ja. Niezwykła przenikliwość! Bardzo nie-zwy-kła!
— Ach, książę znowu nam o śnie opowiadasz?
— Ależ przyznaj się, przyznaj się, nareszcie, książę! — wołano ze wszystkich stron, obstąpiwszy go.
— Tak, książę, niema już co ukrywać, czas ogłosić ten sekret — stanowczo i ostro powiedziała Marja Aleksandrówna, — zrozumiałam pańską subtelną alegorję, pańską czarującą delikatność, z którą starał się pan napomknąć mi o swem życzeniu, że należy ogłosić wasze zaręczyny. Tak, mesdames, to prawda: dnia dzisiejszego książę upadł przed moją córką na kolana i na jawie, a nie we śnie, uroczyście się jej oświadczył, prosząc o jej rękę.
— Zupełnie jakby na ja-wie i nawet w takich samych o-ko-licznościach — potwierdził książę. — Mademoiselle, — ciągnął dalej, nader uprzejmie zwracając się ku Zinie, która ciągle jeszcze nie przyszła do siebie ze zmięszania. — Mademoisalle! Daję słowo, że nigdybym nie śmiał wymienić imienia pani, jeśliby inni przedemną go nie wy-mie-ni-li. Był to czarowny sen, czaro-wny sen, i jestem podwójnie szczęśliwy, że wolno mi teraz powiedzieć to pani. Charmant! Charmant!...