Strona:Fiodor Dostojewski - Sen wujaszka (Z kronik miasta Mordasowa).pdf/171

Ta strona została przepisana.

Czemu mrugasz oczami? Inny mąż dawnoby już krwią zmył obrazę swej rodziny!...
— Żono! — z powagą zaczął mówić Atanazy Maciejowicz, dumny z tego, że okazała się potrzeba jego wystąpienia. — Żono! Czy też i ty sama nie widziałaś tego wszystkiego we śnie, a potem, gdyś się obudziła, to ci się wszystko pomięszało, jak zwykle...
Lecz Atanazemu Maciejowiczowi nie było dane dokończyć swego bystrego domysłu. Dotychczas jeszcze goście panowali nad sobą i podstępnie utrzymywali się w pozie pewnej rzeczowej solidności. Teraz jednak głośna salwa niepohamowanego śmiechu rozległa się w całej komnacie. Marja Aleksandrówna, zapomniawszy o wszystkich nakazach przyzwoitości, rzuciła się na swego małżonka, prawdopodobnie w tym zamiarze, by mu natychmiast wydrapać oczy. Lecz powstrzymano ją siłą. Natalja Dymitrówna skorzystała ze sposobności i dolała jeszcze bodaj kropelkę trucizny.
— Ach, Marjo Aleksandrówno, może to rzeczywiście tak było, a pani tłucze głową o ścianę, — rzekła słodko.
— Jak było? Co takiego było? — krzyczała Marja Aleksandrówna, jeszcze dobrze nie rozumiejąc.
— Ach, Marjo Alaksandrówno, przecie i to się czasem zdarza.
— Co się zdarza? Żywcem już pasy chcecie drzeć ze mnie, czy co? — Może pani rzeczywiście widziała to wszystko we śnie?
— We śnie? Ja we śnie? I pani śmiesz mi jeszcze coś podobnego mówić prosto w oczy!
— Cóż, trudno! Może to rzeczywiście tak było, — ozwała się Felicyta Michajłówna.
— No, tak, może rzeczywiście tak było, — wymamrotał i książę.