Strona:Fiodor Dostojewski - Sen wujaszka (Z kronik miasta Mordasowa).pdf/177

Ta strona została przepisana.

gnem... Ale przysięgam na Boga, że wyszedłszy za pana zamąż, stałabym się była dla pana żoną dobrą i wierną... Okrutnie mi się pan odpłaciłeś, i jeśli to schlebia pańskiej dumie...
— Zynaido Atanazówno! — zawołał Moglakow.
— Jeśli dotychczas żywi pan ku mnie nienawiść...
— Zynaido Atanazówno!!
— Jeśli kiedykolwiek, — mówiła Zina dalej, tłumiąc w sobie łzy, — jeśli kiedykolwiek kochałeś mnie pan...
— Zynaido Atanazówno!!!
— Zino, Zino! Córko moja! jęknęła Marja Aleksandrówna.
— Jam podlec, Zynaido Atanazówno, jam podlec i nic więcej! — rzekł twardo Mozglakow, a wśród obecnych powstało okropne zamięszanie. Rozbrzmiały okrzyki zdumienia, niezadowolenia, lecz Mozglakow stał jak wryty, bez myśli i bez głosu...
U słabych i próżnych charakterów, przywykłych do ustawicznej uległości i decydujących się wkońcu oburzyć się i zaprotestować, słowem, postępować stanowczo i konsekwentnie, zawsze istnieje rys pewien, — bliska granica ich stanowczości i konsekwentności. Protest ich z początku bywa zazwyczaj bardzo energiczny. Energja ich dochodzi nawet do zuchwalstwa. Rzucają się na przeszkody jakby z zamrużonemi oczami i biorą sobie ciężar na barki zawsze prawie niewspółmierny do swoich sił. Lecz doszedłszy do pewnego punktu, rozdrażniony człowiek tego pokroju, nagle jakgdyby zląkł się samego siebie, staje jak oszołomiony, ze straszliwym pytaniem: „co ja narobiłem?“ Potem zaraz mięknie, skomli, tłumaczy się, pada na kolana, błaga o przebaczenie, zaklina, by wszystko było po staremu, byle prędzej, możliwie jak najprędzej!... To samo prawie zdarzyło się obecnie Mozglakowowi. Straciwszy równo-