Strona:Fiodor Dostojewski - Sen wujaszka (Z kronik miasta Mordasowa).pdf/180

Ta strona została przepisana.

— No, tak, przypominam sobie, że była i ro-pucha, — wymamrotał bezprzytomnie książę, przypominając sobie swą poprzednią rozmowę z Marją Aleksandrówną.
— Co, i pan także próbujesz obrażać mnie? Jak śmiesz, książę, obrażać szlachciankę? Jeśli ja jestem ropuchą, to książę jesteś kawalerem bez nogi...
— Kto, ja bez nogi? — No, tak, bez nogi, a nawet i bez zębów! Oto, jakim książę jesteś naprawdę!
— A w dodatku cyklop jednooki! — zakrzyczała Marja Aleksandrówna.
— Zamiast żeber, masz książę sznurówkę! — dodała Natalja Dymitrówna.
— Całą twarz na sprężynach!
— Ani jednego włoska własnego!...
— A wąsy, dureń jeden, także ma przyprawione, — zakończyła twardo Marja Aleksandrówna.
— Na Boga, Marjo Stefanówno, zostawże mi pani bodaj nos prawdziwy! — krzyknął książę, oszołomiony taką powodzią nagłej otwartości. — Przyjacielu, toś ty mnie sprzedał! To ty wszystkim opowiedziałeś, że mam włosy przypra-wio-ne.
— Wujaszku!
— Nie, mój drogi, nie mogę już dłużej przebywać tutaj! Zabierz ty mnie stąd dokądkolwiek... quelle societé! Gdzieżeś ty mnie zaprowadził, mój Bo-że?
— Kretyn! Podlec! — krzyczała Marja Aleksandrówna.
— Mój Boże! — mówił biedny książę, — ja tylko tro-chę sobie za-pom-niałem, poco ja tu przyjechałem, ale ja sobie zaraz przy-pomnę. Przyjacielu, bracie mój, odprowadź ty mnie stąd gdziekolwiek bądź, inaczej mnie tu rozniosą! A do tego... muszę sobie bezzwło-cznie zanotować pewną nową myśl...