Strona:Fiodor Dostojewski - Sen wujaszka (Z kronik miasta Mordasowa).pdf/188

Ta strona została przepisana.

taki poemat, jakiego nie było jeszcze na ziemi. Myślałem, że wyrzeźbię w nim wszystkie swe uczucia, całą swą duszę, tak, że, gdziekolwiekbyś była, ja zawsze byłbym z tobą, nieustannie przypominając ci siebie swemi wierszami. I najulubieńszem mem marzeniem było to, że ty się zamyślisz wkońcu i powiesz: Nie! nie jest to tak szalony człowiek, jak ja myślałam!“ Głupie, Zineczko, głupie to, nieprawdaż?
— Nie, nie, Janku, nie! — rzekła Zina.
Przypadła do jego piersi i całowała jego ręce.
— A jaki ja byłem o ciebie zazdrosny przez cały ten czas! zdaje mi się, że byłbym skonał, jeślibym był usłyszał, że ty wychodzisz zamąż! Nasyłałem ci szpiegów, śledziłem, podpatrywałem... Ona, ona to zawsze chodziła za tobą (i skinął na matkę). — Aleś ty nie kochała Mozglakowa, prawda, Zineczko? O mój aniele! Czy wspomnisz ty kiedy o mnie, gdy umrę? Wiem, że wspomnisz; lecz miną lata, serce wyziębnie, nastanie chłód, zima ośnieży duszę i zapomnisz ty o mnie, Zineczko!...
— Nie, nie, nigdy! I zamąż nie wyjdę... Tyś mój pierwszy... i na zawsze.
— Wszystko umiera, Zineczko, wszystko, nawet i wspomnienia...! wzniosłe uczucia nasze umierają i miejsce ich zajmuje rozsądek. Cóż tu bluźnić! Ciesz się życiem, Zino, żyj długo, żyj szczęśliwie. Pokochaj i drugiego, jeśli będziesz mogła, — umarłych przecie kochać nie można! Tylko wspomnij o mnie, bodaj czasami; złego mnie nie pamiętaj, wszystko złe przebacz; wszak było w naszej miłości i piękno, Zineczko! O złote, bezpowrotne dni... Słuchaj, mój aniele, ja zawsze lubiłem odwieczerze, godzinę gasnącego słońca. Wspomnij ty mnie kiedyś w taką godzinę! O nie, nie! Pocóż umierać? O, jakżebym ja chciał ożyć teraz na nowo! Wspomnij, kochana, pamiętaj, wspomnij ten czas! Wiosna była wtedy, słońce tak cudownie świeciło, kwitnęło wokół