Strona:Fiodor Dostojewski - Sen wujaszka (Z kronik miasta Mordasowa).pdf/27

Ta strona została przepisana.

dziecko! Było coś naiwnego, subtelnego, wzniosłego w naszym stosunku; prawie coś idyllicznego... Sama już nie wiem, jakie temu miano nadać! Oto dlaczego pamięta on teraz jedynie o moim domu z wdzięcznością, ce pauvre prince! A wie pan, Pawle Aleksandrowiczu, że pan może uratowałeś go tem, żeś go pan przywiózł do mego domu! Ze skruchą w sercu myślałam o nim całych lat sześć! Nie uwierzy pan: często śnił mi się nawet. Powiadają, że ta cudaczna kobieta opętała go, zgubiła. Nareszcie wyrwałeś go pan z jej szponów! Nieinaczej, trzeba skorzystać ze szczęśliwego przypadku, i uratować go całkowicie! Proszę pana opowiedzieć mi raz jeszcze, w jaki sposób udało się to panu? Opisz mi pan łaskawie szczegółowo całe wasze spotkanie. Przedtem bowiem, w zamięszaniu, zwróciłam swą uwagę jedynie na samo jądro rzeczy, a tymczasem wszystkie te drobiazgi i szczególiki właśnie stanowią, że tak powiem, prawdziwy sok całej sprawy! Strasznie lubię drobiazgi, nawet w najważniejszych wypadkach przedewszystkiem skupiam uwagę na drobiazgach... i... dopóki jeszcze książę siedzi przy swej toalecie...
— Mogę pani chyba raz jeszcze powtórzyć to, co już opowiadałem, Marjo Aleksandrówno! — skwapliwie podchwytuje Mozglakow, gotów opowiadać nawet dziesięć razy, — jest to rozkosz dla niego. — Jechałem całą noc i oka nie zmrużyłem, — może pani przedstawić sobie, jak mi było śpieszno! — dodał, zwracając się do Ziny, — słowem, kłóciłem się, krzyczałem, żądałem nowego zaprzęgu, omal że się nie biłem po stacjach z powodu koni; gdyby wydrukować to wszystko, byłby to doprawdy poemat w nowszym stylu! Ale zostawmy to, zresztą! Punktualnie o godzicie szóstej przyjeżdżam do ostatniej już stacji, Igiszewa. Przemarzłem, ale nie chcę nawet słyszeć o tem,