Strona:Fiodor Dostojewski - Sen wujaszka (Z kronik miasta Mordasowa).pdf/33

Ta strona została przepisana.

sobie tylko idziesz za moda. Wkońcu, — lecz już zanadto się rozgadałam. Posiedź pan tu, proszę, mon cher Paul, a ja pójdę na górę i dowiem się, co słychać z księciem. Być może, że potrzebuje czego, a zna pan moją służbę...
I Marja Aleksadrówna śpiesznie wyszła z komnaty, przypomniawszy sobie swoją złą służbę.
— Marja Aleksandrówna, widocznie, bardzo się cieszy, że książę nie wpadł w ręce tej trzpiotki, Anny Mikołajówny. Przecie ona zawsze chełpiła się, że jest jego kuzynką. Przypuszczam, puszczam, że pęka teraz ze złości! — zauważyła Anastazja Piotrówna; widząc jednak, że nikt jej nie odpowiada, i spojrzawszy na Zinę i na Pawła Aleksandrowicza, domyślna pani Ziabłowa zaraz wyszła z komnaty, niby nie mając czasu. Zresztą jednak bezzwłocznie sobie to wynagrodziła, bo zatrzymała się za drzwiami i zaczęła podsłuchiwać.
Paweł Aleksandrowicz natychmiast zwrócił się do Ziny. Był okropnie zmięszany; głos jego drżał.
— Panno Zynaido, nie gniewa się pani na mnie? — przemówił, a twarz jego miała wyraz skromny i błagalny.
— Na pana? Za co? — rzekła Zina, lekko się zarumieniwszy i wzniósłszy nań swe cudowne oczy.
— Za mój wcześniejszy przyjazd, panno Zynaido! Nie wytrzymałem, nie mogłem wyczekać jeszcze całych dwu tygodni... Widywałem panią w snach nawet... Przyleciałem dowiedzieć się, jaki los mnie czeka... Lecz pani się chmurzy, pani się gniewa! Czy i teraz nie dowiem się niczego stanowczego?
Zynaida rzeczywiście się zachmurzyła.
— Spodziewałam się, że pan zacznie o tem mówić, — odpowiedziała, znowu spuściwszy oczy, głosem twardym i surowym, w którym słychać też było wielkie niezadowolenie. — A ponieważ to przewidywanie było