Strona:Fiodor Dostojewski - Sen wujaszka (Z kronik miasta Mordasowa).pdf/34

Ta strona została przepisana.

dla mnie bardziej niż ciężkie, dlatego im prędzej się ono sprawdziło, tem lepiej. Pan znowu żąda, to jest prosi o odpowiedź. Pozwoli pan, że ją panu powtórzę, bo moja odpowiedź jest zawsze jedna i ta sama: zaczekaj pan! Powtarzam panu, — jeszcze się nie zdecydowałam i nie mogę panu przyrzec, że zostanę żoną pańską. Takich rzeczy nie żąda się gwałtem, Pawle Aleksandrowiczu... By jednak uspokoić pana, dodaję, że nie odmawiam panu definitywnie. Proszę też i to zapamiętać, iż czyniąc panu teraz nadzieję na przychylną decyzję, czynię to jedynie dlatego, że zniżam się do pańskiej niecierpliwości i niepokoju. Powtarzam, że pragnę zatrzymać zupełną swobodę w swej decyzji, i jeśli powiem panu wkońcu, że się nie zgadzam, to wtedy pan nie powinien mnie winić, że zwodziłam pana. A zatem, proszę to przyjąć do wiadomości.
— A więc, cóż, cóż mi po tem! — zawołał Mozglakow głosem żałosnym. — Jakaż to nadzieja! Mogęź istotnie ułowić bodaj cień nadziei ze słów pani, panno Zynaido?
— Proszę sobie przypomnieć wszystko, co panu powiedziałam, i uławiaj pan, co się panu podoba. Wedle woli. Ja jednak niczego więcej nie dodam. Nie odmawiam panu jeszcze, a tylko mówię: czekaj pan. Lecz powtarzam panu, zastrzegam sobie zupełne prawo odmówienia panu, jeśli inaczej się namyślę. Zauważę jeszcze jedno: jeśli pan przyjechał wcześniej od oznaczonego na odpowiedź terminu, w tym zamiarze, by działać drogą okrężną, licząc na postronną protekcję, naprzykład chociażby na wpływ mojej mamy, to się pan bardzo pomylił w rachubach. Wtedy ja odrazu panu odmówię, słyszy pan? A teraz — dość o tem, i proszę, do wiadomej chwili nie wspominać mi o tem ni słowem.