Strona:Fiodor Dostojewski - Sen wujaszka (Z kronik miasta Mordasowa).pdf/35

Ta strona została przepisana.

Wszystko to wypowiedziane zostało sucho, twardo i bez zająknienia, jak zawczasu wyuczona lekcja. M-eur Paul czuł, że odprawiono go z długim nosem. W tej chwili powróciła Marja Aleksandrówna. Prawie zaraz za nią powróciła też pani Ziabłowa.
— On, zdaje się, zaraz zejdzie, Zino! Anastazjo Piotrówno, proszę zaraz zaparzyć świeżą herbatę! — Marja Aleksandrówna była trochę jakby rozgorączkowana.
— Anna Mikołajówna już przysyłała na zwiady. Jej Anuśka przybiegała do kuchni i dopytywała się. Toż to się teraz złości! — zakomunikowała Anastazja Piotrówna, chwytając za samowar.
— Co mi tam do tego! — rzekła Marja Aleksandrówna, odpowiadając Ziabłowej przez plecy. — Tak jakby mię to interesowało, co sobie myśli Anna Mikołajówna? Wierz mi pani, ja nie będę posyłała do niej do kuchni nigdy i nikogo. I dziwi mię, bardzo mię to dziwi, dlaczego pani zawsze uważa mnie za wroga tej biednej Anny Mikołajówny, zresztą nie sama pani tylko, ale i całe miasto? Powołuję się na pana, Pawle Aleksandrowiczu! Pan zna nas obie, — no i dlaczego jabym miała być jej wrogiem? Rywalizacja o pierwszeństwo? Ależ to jest mi najzupełniej obojętne. Niech jej będzie, niechaj ona będzie pierwsza! Gotowa jestem pierwsza pojechać do niej, przyznać jej to pierwszeństwo. I wkońcu, — wszystko to jest jedna niesprawiedliwość. Ja się za nią ujmę, obowiązkiem moim jest ująć się za nią! Wszyscy ją oczerniają. Czemu wy wszyscy na nią napadacie? Młoda jest i lubi stroje, — za to, czy co? Ale ja sądzę, że lepiej już lubić stroje, jak coś innego, jak naprzykład Natalja, która — lubi takie rzeczy, że nazwać ich po imieniu nie można. Czy może za to, że Anna Mikołajówna jest towarzyska, jeździ po wizytach i nie może w domu usiedzieć? Ależ mój