Strona:Fiodor Dostojewski - Sen wujaszka (Z kronik miasta Mordasowa).pdf/46

Ta strona została przepisana.

szami. Później zda-rzył się jej nieszczęśliwy wypadek: wpadłszy w gniew, zabiła swoją służącą, i za to odpowiadała w sądzie. Otóż one postanowiły były mnie leczyć hydropatją. Byłem i tak zupełnie zdrów; ale, jak się przyczepiły obie do mnie: „lecz się, i lecz się!“, to ja z delikatności zacząłem pić wodę mineralną; myślałem: może rzeczywiście mi ulży. Piłem-piłem, piłem-piłem, wypiłem wodospad cały i, wiecie, ta hydropatja to rzecz bardzo pożyteczna, strasznie dużo miałem z niej korzyści, tak, że jeślibym był wkońcu nie zacho-ro-wał, to, zapewniam was, byłbym zupełnie zdrów...
— Wniosek bardzo słuszny, wujaszku. Proszę mi powiedzieć, czy wujaszek uczył się logiki?
— Boże! Cóż za pytania pan stawia! — rzuca ostrą uwagę zgorszona Marja Aleksandrówna..
— Uczyłem się, przyjacielu, ale bardzo już dawno. Filozofji też się uczyłem, w Niemczech cały kurs przeszedłem, tylko że wtedy jeszcze wszystko zapomniałem. Lecz... wyznaję szczerze... pani tak mię nastraszyła temi chorobami, że jestem zupełnie rozstrojony nerwowo. Zresztą, ja zaraz powrócę...
— Dokąd-że to, książę? — woła ze zdziwieniem Marja Aleksandrówna.
— Ja zaraz, zaraz... Chcę tylko zapisać sobie pewną nową myśl... au revoir...
— Wspaniały jest, co!? — powiada Paweł Aleksandrowicz i aż pokłada się ze śmiechu.
Marja Aleksandrówna traci resztę cierpliwości.
— Nie pojmuję, stanowczo nie pojmuję, czego pan się śmieje! — poczyna rozgorączkowana. Śmiać się z szanownego staruszka, w dodatku krewnego, wyśmiewać każde jego słowo, korzystając z jego anielskiej dobroci! Rumieniłam się za pana, Pawle Aleksandrowiczu! Powiedzże mi pan, co też jest w nim śmiesz-