Strona:Fiodor Dostojewski - Sen wujaszka (Z kronik miasta Mordasowa).pdf/48

Ta strona została przepisana.

— Pyta pani jeszcze! A pani sama? co? jeśliby pani tylko chciała! Za pozwoleniem: dlaczegożby pani nie mogła zostać żoną księcia? Przedewszystkiem jest pani — piękna, secundo wdowa, tertio — szlachetna, dalej — biedna (bo też rzeczywiście nie jest pani bogata), wkońcu — jest pani kobietą rozumną, ergo będzie go pani kochała, na rękach nosiła, wypędzi pani tę babę na cztery wiatry, jego wywiezie za granicę i będzie go pani karmiła manną i cukierkami, a wszystko to akuratnie do tej chwili, w której on porzuci ten świat, a to się stanie równo za rok, a może być także, że za dwa i pół miesiąca. Wtedy będzie pani — księżną, bogatą wdową i w nagrodę za swą decyzję, wychodzi pani za mąż za markiza lub generalnego intendanta! C’est joli, prawda?
— Fi, Boże! Zdaje mi się, że jabym w nim, gołąbeczku, zakochała się ze samej wdzięczności, jeśliby tylko uczynił mi propozycję małżeństwa! — woła pani Ziabłowa, a ciemne, wyraziste jej oczy błyszczą na samą myśl o tem. — Tylko że to wszystko, niestety, jest — próżnem gadaniem?
— Próżnem gadaniem? Chce pani, by się na tem nie skończyło? Niechże się pani zwróci do mnie z przyjemną prośbą, a daję sobie palec uciąć, jeśli pani dziś jeszcze nie zostanie narzeczoną księcia! Wszak nic łatwiejszego, jak wujaszka namówić do czego, lub wyprowadzić w pole! On zawsze się zgadza: „No, tak, no, tak!“ — sama pani słyszała. Chce pani, to wyprowadzimy go w pole i ożenimy: wszak to dla jego dobra, zlituj się pani nad nim!.. Na każdy wypadek, powinna się pani przystroić trochę, Anastazjo Piotrówno!
Pomysłowość m-eur Mozglakowa przechodzi w hazard. Pani Ziabłowej jednak, przy całym jej rozsądku, naprawdę popłynęła ślinka.