Strona:Fiodor Dostojewski - Sen wujaszka (Z kronik miasta Mordasowa).pdf/59

Ta strona została przepisana.

liczyłam na twoją dumę szlachetną i, co najgłówniejsza, na jego nicość (dlatego, że trzeba przecie wszystko powiedzieć), by bodaj cośkolwiek podejrzewać pomiędzy wami. I nagle ty przychodzisz do mnie i stanowczo oświadczasz, że masz zamiar wyjść za niego zamąć! Zino! Był to sztylet wprost w moje serce! Krzyknęłam i omdlałam. Ale... ty wszystko to pamiętasz! Rozumie się, uważałam, że muszę użyć całej swej władzy, którą tyś nazwała tyranją. Pomyśl: młokos, syn djaczka, pobierający dwanaście rubli pensji miesięcznie, marny wierszokleta, którego rymy z łaski drukują w „Bibljotece dla czytającego ogółu“, i umiejący tylko rozwodzić się o tym przeklętym Szekspirze, — ten młokos — twoim mężem, mężem Zynaidy Moskalewny! Ależ to zakrawa na sielankę w rodzaju „Pawła i Wirginji“! Daruj, Zino, ale już samo wspomnienie o tem wyprowadza mię z równowagi! Ja mu odpaliłam; żadna jednak moc nie mogła wstrzymać ciebie. Ojciec twój, rozumie się, mrugał tylko oczami i nawet nie zrozumiał, co mu zaczęłam tłumaczyć. Ty utrzymujesz w dalszym ciągu stosunki z tym młokosem, widujesz się z nim nawet, a co najokropniejsza, jesteś na tyle nieostrożna, że rozpoczynasz z nim korespondencję. W całem mieście poczynają już szerzyć się nieprzyjemne słuchy. Zaczynają kłuć mię aluzjami: zacierają już ręce, trąbią na wszystkie zastawki, i znowu wszystkie me przewidywania sprawdzają się co do joty. Pokłóciliście się wnet o coś; okazuje się on zupełnie niegodnym ciebie... smarkaczem (w żaden sposób nie mogę go nazwać człowiekiem!) i odgraża się, że puści po mieście twe listy. Ty na tę pogróżkę, pełna oburzenia, tracisz panowanie nad sobą i dajesz mu w twarz. Tak, Zino, wiadomy mi jest i ten szczegół! Wiem wszystko, wszystko. Nieszczęśnik tego samego dnia pokazuje jeden z twych listów temu łotrowi Zauszynowi, i w godzinę później, list ten znaj-