Strona:Fiodor Dostojewski - Sen wujaszka (Z kronik miasta Mordasowa).pdf/72

Ta strona została przepisana.

talnie się stopił i powiada: „To kształty! co za kształty!“ Przypatruje im się przez binokle, a te się mizdrzą, jak dwie sroki! Poczerwieniały, nogami fikają do sufitu, powiadam pani, taki mon plaisir, że tylko je lulać i koniec! Pfe! To ci taniec! Sama kiedyś szalenie tańczyłam, po skończeniu pensjonatu pani Garnier — wywoływałam ogromne wrażenie! Senatorowie zasypywali mię burzą oklasków! Tam wychowywały się hrabianki i księżniczki! Ale to, co widziałam, jest poprostu — kankan! Spaliłam się ze wstydu, spaliłam się, ja się spaliłam! Nie usiedziałam na miejscu, poprostu nie mogłam wytrzymać...
— Ale... czy pani była osobiście u Natalji Dymitrówny? Przecież pani...
— No, tak, ona mnie obraziła w ubiegłym tygodniu. Otwarcie to mówię wszystkim. Mais ma chère, zapragnęłam bodaj przez niedomknięte drzwi popatrzyć na tego księcia, więc siadłam i pojechałam Bo gdzieżbym go zobaczyła inaczej? Pojechałabym ja do niej, gdyby nie ten wstrętny książę? Wyobraź pani sobie: wszystkim gościom podaje się czekoladę, a mnie nie, i przez cały czas do mnie ani słowa... Przecie ona to umyślnie... Gałganica! Ale ja jej pokażę teraz! Żegnam panią, mon ange, śpieszę się, bardzo się śpieszę... Muszę koniecznie zastać jeszcze w domu Akulinę Pamfilównę i opowiedzieć jej tę historję... Tylko pożegnaj się pani teraz z księciem! Nie będzie on już więcej u pani. Pani wie, że on niczego nie pamięta, więc Anna Mikołajówna z pewnością przetaska go do siebie! One wszystkie boją się, by go pani... Pojmuje pani? Ze swą Ziną...
Quelle horreur!
— Niech mi pani wierzy! Całe miasto o tem krzyczy. Anna Mikołajówna chce go zostawić u siebie na obiad, a potem wogóle go już nie puścić. Robi to