Strona:Fiodor Dostojewski - Sen wujaszka (Z kronik miasta Mordasowa).pdf/84

Ta strona została przepisana.

stanowione i załatwione do ostatniej kropki. Co było przyczyną takich wieści? Czyż istotnie znali wszyscy Marję Aleksandrównę do tego stopnia, że równocześnie utrafili w sedno jej najtajniejszych myśli i ideałów? Ani niewspółmierność tych wieści ze zwykłym porządkiem rzeczy, boć przecie takie sprawy bardzo rzadko mogą się dokonywać w przeciągu jednej godziny, ani bijąca w oczy ich bezpodstawność — wszakżeż nikt nie mógł sprawdzić ich źródła — nie mogły wybić ich z głowy mieszkańcom Mordasowa. Wieść wzrastała i zapuszczała korzenie z niezwykłym uporem. Najdziwniejsza to, że wieść ta zaczęła krążyć właśnie w tej samej chwili, gdy Marja Aleksandrówna przystąpiła do swej niedawnej rozmowy z Ziną właśnie na ten temat. Taka już jest czujność ludzi prowincji! Instynkt prowincjonalnych plotkarzy działa czasami wprost cuda, naturalnie nie bez powodu, ma on bowiem swą podstawę w bardzo dokładnej, pełnej żywego zainteresowania i długoletniej znajomości ludzi z miejscowego otoczenia. Każdy człek prowincji bytuje niejako pod szklanym kloszem. Nie ma absolutnie żadnej możności ukryć bodaj cośkolwiek przed swymi szanownymi ziomkami. Wiedzą o każdym wszystko do krzty, wiedzą nawet to, czego on sam o sobie nie wie. Człek prowincji, zdawałoby się, już z natury powinien być dobrym znawcą dusz i serc człowieczych. Dlatego też ja niekiedy szczerze się dziwiłem, zbyt często spotykając na prowincji zamiast znawców serc i dusz człowieczych, nadzwyczaj dużo osłów. Zostawmy to jednak na boku; jest to myśl zbyteczna.
Wieść była piorunująca. Małżeństwo z księciem wydawało się każdemu tak intratnem, tak olśniewającem, że nawet strona dziwna tej sprawy nikomu w oczy nie wpadała. Zaznaczymy jeszcze jedną okoliczność: Zina była jeszcze bardziej znienawidzona od Marji Ale-