Strona:Fiodor Dostojewski - Sen wujaszka (Z kronik miasta Mordasowa).pdf/85

Ta strona została przepisana.

ksandrówny, za co — niewiadomo. Możliwe, że uroda Ziny była po części tego powodem. Możliwe także i to, że Marja Aleksandrówna, mimo wszystko, przecie była dla wszystkich mordasowców swoim człowiekiem, była rośliną swojskiego chowu. Gdyby tak znikła z miasta, to kto wie, możeby i żałowano za nią. Ożywiała ona mordasowskie społeczeństwo ciągłemi historjami. Bez niej byłoby jakoś nudno. Zina, przeciwnie, zachowywała się tak, jakgdyby żyła w obłokach, a nie w Mordasowie, nie naginała się ona pod sztrychulec tych ludzi, nie mieściła się w ich ramach i, sama może nie uważając tego, zachowywała się wobec nich nieznośnie wyzywająco. I nagle teraz ta sama Zina, o której przedostawały się do publicznej wiadomości nawet skandaliczne historje, ta harda, zarozumiała Zina staje się miljonerką, księżną, wchodzi w najwyższe sfery. Za dwa lata, gdy owdowieje, wyjdzie zamąż za jakiegoś prawdziwie możnego pana, może za generała lub gubernatora (a mordasowski gubernator, jakby naumyślnie, jest wdowcem, niezwykle wrażliwym na niewieścią urodę). Wtedy będzie pierwszą damą w całej gubernji. Rozumie się, już sama ta myśl, była nieznośna i nigdy żadna wieść nie wywołałaby takiego niezadowolenia w Mordasowie, jak wieść o zamęściu Ziny z księciem. Momentalnie rozbrzmiały okrzyki wściekłości ze wszystkich stron. Krzyczano, że to grzech, a nawet podłość; że staruszek nie ma rozumu; że staruszka oszukano, wzięto na kawał, złapano, wykorzystując jego słabość umysłową; że staruszka należy ratować z krwiożerczych szponów; wkońcu, że jest to rozbój i niemoralność, ostatecznie, dlaczegóż inne mają być gorsze od Ziny? Przecie inne mogłyby równie dobrze wyjść za księcia!
Wszystkie te gadania i krzyki oburzenia Marja Aleksandrówna na razie tylko przypuszczała, lecz dla