Strona:Fiodor Dostojewski - Sen wujaszka (Z kronik miasta Mordasowa).pdf/90

Ta strona została przepisana.

Od tej chwili, przysięgam pani uroczyście, że będę pani posłuszny we wszystkiem, jak dziecko! A ja się poprostu bałem pani to powiedzieć!... No, żegnam panią dobrodziejkę i w drogę. Proszę mnie usprawiedliwić przed panną Ziną. Zresztą wrócę z pewnością...
— Przyjm pan moje błogosławieństwo na drogę, mon ami! A nie zapomnij pan pomówić z nim i o mnie.. To naprawdę bardzo miły staruszeczek, dawno już zmieniłam swoje zdanie o nim... Ja zawsze zresztą lubiłam w nim tę prawdziwą rosyjską, staroświecką duszę i serdeczność szczerą, niekłamaną... Do widzenia, przyjacielu, au revoir!
„Jakto dobrze, że djabli go nareszcie wynieśli! Nie, to sam Pan Bóg nam pomaga!“ — pomyślała ona, zadyszana z radości.
Paweł Aleksandrowicz wyszedł do przedpokoju i ubierał się już we futro, gdy wtem, niewiadomo skąd się wzięła Anastazja Piotrówna. Oczekiwała go.
— Pan dokąd? — zapytała, przytrzymując go za rękaw.
— Do Borodujewa, Anastazjo Piotrówno; jest to mój ojciec chrzestny; miałem zaszczyt spoczywać podczas chrztu na jego rękach... Bogaty to staruszeczek, z pewnością mi coś zapisze, muszę mu się przypodobać!...
Mozglakow był w wyśmienitym humorze.
— Do Borodujewa? W takim razie może się pan raz na zawsze pożegnać z narzeczoną, — rzekła Anastazja Piotrówna bez ogródki.
— Jakto „mogę się pożegnać z narzeczoną raz na zawsze?“
— A tak! Pan myślałeś, że ona już do pana należy! Dowiedzże się pan, że chcą tu ją wydać zamąż za księcia. Słyszałam na własne uszy.