Strona:Franciszek Chłapowski - O zielonym i modrym moczu.pdf/6

Ta strona została uwierzytelniona.

żéj pępka. W wymiocinach nie znalazłem nic wolnego kwasu solnego, ale za to sporo mlekowego. — Rezorbcya była bardzo zwolnioną, peptonizacya prawie żadna, wymioty ciągłe, ból w okolicy żołądkowéj znaczny, wyraz twarzy i wygląd całego ciała charłaczy; przy starannem macaniu w dogodnem położeniu i w kąpieli można było wyczuć guzowatą stwardniałość nieco powyżéj pępka odpowiadającą krzywiźnie krótszéj żołądka (curvatura minor), o ile to dało oznaczyć się za pomocą rozdęcia żołądka przez zadanie proszku musującego. — Używając do przemywania żołądka roztworu 1:20000 albo co najwięcéj 1:10000, nie mogłem już wprawdzie liczyć na przeciwgnilne i antyfermentatywne działanie pyoktaniny, lecz przypuszczałem, iż może ból się zmniejszy, a w każdym razie szkody chory nie poniesie. Gdy nazajutrz, chcąc się przekonać, czy i o ile po przepłukaniu ilość indykanu w moczu się zmniejszyła, kazałem go sobie przysłać, spostrzegłem zabarwienie, które tak jest uderzającem, że nikomu ujść nie może. — Zielona barwa moczu trwała jeszcze przeszło 30 godzin. — Dla kontroli wypiłem sam o 1-széj w nocy szklankę również słabego roztworu; o 8-éj rano mocz mój w istocie był wyraźnie zielonym; w dwie godziny późniéj atoli puszczony już nie okazywał téj barwy. Widocznie więc długie trwanie zielonomoczu u chorego dawało się wytłomaczyć upośledzoną rezorbcyą żołądka. — U chorego wyżéj wspomnionego użyłem do przemywań żołądka błękitu metylenowego w przestankach kilkodniowych w ogóle tylko 6 razy, raz po raz w miejsce tego przepłukując tylko rozczynem boraksu, który chory znacznie wolał. Raz po przepłukaniu już dostateczném za pomocą rozczynu boraksowego wlałem pod koniec szklankę rozczynu 0,05% błękitu metylenu, czego część w żołądku przemytym pozostała. Pierwszy mocz, jaki następnie chory oddał, wydał mi się wieczorom całkiem błękitnie zabarwionym, nazajutrz i w 60 godzin jeszcze późniéj był mocz wyraźnie zielonym. Przechowałem go w naczyniu szczelnie zamkniętem i dopiero po przeszło dwóch tygodniach przybrał on odcień całkiem ciemny. Zabarwienia śliny nie zauważyłem, ale kał przez kilka dni po tym rękoczynie tak był odbarwionym, żem w pierwszéj chwili sądził, iż pochodzi to od braku żółci i byłem przygotowanym na wystąpienie żółtaczki, która oczywiście się nie pojawiła.

Późniéj zaniechałem używania błękitu metylenowego do przemywań żołądka, gdyż i chory tego sobie nie życzył a zaniepokojonym był ciągłem oglądaniem moczu tak dziwnéj barwy i sam nie uważałem dostatecznego skutku; nawet indykanurya nie ustawała w parę dni po użyciu barwnika, choć jeszcze mocz obecność jego zdradzał. W ciągu tych przemywań pozbył się wprawdzie chory boleści w okolicy żołądka, na jakie się oddawna uskarżał, ale nie myślę bynajmniéj przypisywać tego kojącemu ból działaniu barwnika, gdyż równocześnie chory używał okładów wilgotnych na dołyszek, bywał galwanizowanym co dzień, a wreszcie na noc otrzymywał 0,01 morfiny podskórnie. Nie sądzę więc, żeby było warto polecić błękit metylenu czyli pyoktaninę do przemywań w przypadkach raka żołądkowego, a wstrzymuję się całkiem od zdania własnego w kwestyi wśródmiąższowego zastrzykiwania w wypadkach, kiedy nowotwór tak już jest łatwo pod skórą wyczuwalnym, że można to ryzykować. — Na mocy doświadczeń jednak, jakie sam zrobiłem, śmiało mogę potępić używanie tak dużych dawek, jakie Ehrlich i Leppmann[1] stósowali lub jakie polecają Ehrlich i Guttmann[2] przeciwko zimnicy, tj, 5 razy na dzień po 0,1. Własność szczególnie

  1. l. cit.
  2. Berl. klin. Wochenschr. 1891, Nr. 39.