Strona:Franciszek Krupiński - Wczasy warszawskie.pdf/16

Ta strona została przepisana.

konać, to wcale nie jest dowiedzioném. Owszem możnaby dowieść, że na czyny nasze oddziaływa i własny interes, i poświęcenie, i sława, i wyobrażenia o tém, co jest lepszém lub korzystniejszém. Mogą te pobudki działać czasem w większéj, czasem w mniejszéj ilości, ale niktby nie dowiódł, że tylko jedna z nich spowodowała pewną czynność.
Nareszcie utylitaryzm i tém grzeszy, że nie daje ogólnéj zasady postępowania, lecz zostawia każdemu do woli co on uzna za dobrze zrozumiany swój interes. Otóż wiadomo, że każdy może inaczéj pojmować swój interes, i każdy będzie się nim zasłaniał, nawet wtenczas, gdy o cudzy interes zawadzi. Dla tego pośród rozmaitych zasad etycznych, jakie uczeni wymyślili, piszący jest zdania, iż stara chrześciańska zasada: „Nie czyń bliźniemu co tobie niemiło” jest jeszcze najpewniejszą drogą postępowania i dla ludzi, i dla społeczeństw. Prawda, że ta zasada spowszedniała, i nie brzmi bardzo uczenie; jednak jest i trwałą, i zbawienną. Ten ją pojmuje, kto się przekonał, że złe wyrządzone człowiekowi przez człowieka, społeczeństwu przez społeczeństwo, zawsze znajdzie odemszczenie, albo na tych, co złe uczynili, albo w odleglejszéj przyszłości. Historya rodzin i państw składa na to dowody tak stanowcze, że przeczenie jest niepodobne.
Jakkolwiek więc podług nas samolubstwem niepodobna tłómaczyć wszystkich czynności ludzkich; na to jednak zgodzić się trzeba, iż czasy na-