Strona:Franciszek Krupiński - Wczasy warszawskie.pdf/26

Ta strona została przepisana.

materyalista nie szuka pomocy w książce, gabinecie, obserwatoryum, lecz uważa się za upoważnionego do szukania jéj w szulerce, romansiku, fałszowaniu weksli, powtarzając z dumą: Ha! przecię téż nasi uczeni raz tego ducha wygnali ze świata, przynajmniéj człowiek spokojnie pohula! Wiem co na to odpowiedzą materyaliści teoretycy: Nie nasza wina, i dla tego, że się ktoś nożem zarznął, nie można zakazać wyrobu noży. Ale wasza wina, odpowiadam, o tyle, o ile gdzie grunt umysłowy nieuprawny porządnie, a tém samem gdzie wasze wnioski prowadzą demoralizacyę w rodziny, tchórzowstwo do duszy (może wolicie do mózgu?). I wasza wina o tyle jeszcze, o ile dogmatów swoich nie umiecie poddać krytyce, ogłaszając je za prawdy, prowadzące jedynie do zbawienia. Pozwólcie ludziom myśleć samodzielnie: jeżeli w waszéj teoryi jest coś prawdziwego, to się ostoi; jeżeli nie, to żadne wymysły na obskurantów nie ochronią was od śmieszności.
Czytelnik zapewne zauważył, zastanawiając się nad historycznym rozwojem mniemań naukowych lub politycznych, że gdy jedno z nich rządziło umysłami przez pewną epokę, zepchnęło je drugie, żeby ustąpić miejsca trzeciemu, czyli że biegiem tych mniemań kieruje zasada twierdzenia i przeczenia, to jest antyteza dziejowa. Po gorących apologiach monarchii, przychodzą stronnicy polyarchii; po idealistach, realiści;