Strona:Franciszek Michejda - Polscy ewangelicy.pdf/14

Ta strona została przepisana.

narodowości i bytu całego ludu. Lud, w którym cała inteligencya, każdy, kto tylko ukończył jaką średnią szkołę i nauczył się niemieckiego języka, zniemczy się i ten obcy język przyjmie jako swój język towarzyski i rodzinny, musi powoli — bo ludy i narody, jak człowiek, nie umierają naraz — materyalnie, moralnie, umysłowo zmarnieć i zginąć. Dowodem tego nasi rodacy na Pomorzu, we Wschodnich Prusach i na Pruskim Szląsku. Przed dziesiątkami lat, przed rokiem 48 tacy niemieccy Polacy byli u nas naturalnym produktem naszych stosunków i naszego wychowania. Myśl narodowego bytu u naszego ludu była zamarła, cały lud nie wiedział, czem jest i być powinien, naturalną więc było rzeczą, że warstwa ludzi wykształconych, wyrastająca z ludu, łączyła się z tymi, co byli u góry, z Niemcami. Było to rzeczą więcej zrozumiałą i ztąd, że ówcześni Niemcy byli daleko więcej ludźmi tutejszymi i w obec Polaków nie występowali wrogo. Dziś, gdy się lud nasz obudził i budzi coraz więcej, a chce być sobą, odrębną, swojską indywidualnością, a z drugiej strony Niemcy chcą nas zgnieść, odmawiają nam wszelkich praw aż do polskich napisów na ulicach i krzyżach, taka niemiecka polskość jest wstrętną i występną. Kto istotnie jest i chce być Polakiem, kto istotnie szanuje nasz polski lud, ten dziś u nas tą drogą iść nie może.
Dla tego pozostaje dla nas, dla wszystkich prostych serc, niespaczonych wychowaniem i dotychczasową tradycyą umysłową, tylko droga trzecia, a zwłaszcza: być Polakami narodowymi. A cóż to znaczy? To znaczy być Polakiem w duchu i prawdzie, mieć polską rodzinę z polskim językiem rodzinnym, dzieci swoje wychowywać w własnym języku, w przywiązaniu i miłości do swego ludu i narodu, pracować nad tem, by uczynić nasz lud gospodarczo i ekonomicznie silnym i niezawisłym, by