Strona:Franciszek Michejda - Polscy ewangelicy.pdf/53

Ta strona została przepisana.

łecznych i wyzysk fizycznej i umysłowej pracy przez kapitał, przez garść możnych, którzy się na to rodzą, aby używać. Jesteśmy tedy i na tym punkcie stronnictwem prawdziwie chrześciańskiem i prawdziwie postępowem, bo nic na świecie nie jest tak na wskroś chrześciańskiem i postępowem, jak wyzwolenie uciśnionych i upośledzonych. Jako ewangelicy zaś w szczególności pragniemy zachować wiarę i kościół ewangelicki wśród polskiego narodu, chcemy być strażnicą i placówką ewangelickiego kościoła i protestantyzmu w słowiańskim świecie w ogóle, a w narodzie naszym w szczególności.
Kto i co zwycięży? Niewdzięczną jest rzeczą chcieć być prorokiem. Rolnik uprawia rolę, sieje, rozkoszuje się falującem jak morze zbożem, cieszy się nadzieją żniwa, a jedna burza, jeden grad niweczy wszystkie jego oczekiwania. Człowiek wybuduje sobie chatę, urządza je, uściela sobie miłe gniazdeczko, w tem zerwie się ulewa, otworzą się okna niebieskie, powódź zaleje krainę i zabiera chatę. Tak byt i rozwój całego ludu, kraj jego i ojczyznę może zalać obca nawała, naród może być przemocą złamany w swojem istnieniu i rozwoju. Pan czyni i z ludami, jako chce, a nikt nie może się oprzeć woli Jego. Jeżeli atoli Opatrzność zachowa nas od takiego programu, jeżeli swobodnie będziem mogli się rozwijać, to w Bogu nadzieja nasza, że zwyciężymy my, nasz program, nasze myśli przewodnie i ideały.
Opieramy zaś nadzieje te na następujących okolicznościach:
Kto ma młodzież, ten ma przyszłość, a młodzież mamy my. Był czas, że wszystka młodzież polska u nas, która przestąpiła próg rodzicielskiej, polskiej chaty wieśniaczej i przeszła wyższe szkoły, wynarodowiła się w pierwszem lub drugiem pokoleniu. Tak lud polski ubożał duchowo, zostawał bez głowy. Z natury rzeczy rzadsze