Strona:Franciszek Michejda - Polscy ewangelicy.pdf/54

Ta strona została przepisana.

są natury o mojżeszowskim harcie i szlachetności duszy, żeby wychowani przez przybraną matkę w obcem otoczeniu, wzniesieni nad swoich, lgnęli do opuszczonej i wzgardzonej swej braci, szli do niej, oglądali jej ciężary, czuli jej krzywdę, zapalili się gniewem przeciw krzywdzicielowi i opuścili choćby królewskie pałace, wygody życia, zewnętrzne blaski, pochwały i nagrody, a wrócili do swoich, połączyli się z niemi, im żyjąc, za nich kładąc w ofierze życie swoje. Przeważna część synów ludu naszego stała się ludowi swemu obcą. Ten nienaturalny stosunek własnych synów i córek do swego ludu i narodu, ustawa chwała Bogu i będzie coraz to więcej ustawać. Są i będą jeszcze w przyszłości zaprzańcy, są i dziś nikczemne dusze, zjadacze chleba, które n. p. zaprą się w sądzie, że nie umieją po polsku i nie mogą napisać polskiego protokołu, bojąc się, aby sobie nie zepsuli karyery. Ale z drugiej strony jest też obudzone sumienie narodowe, takie zaprzaństwa zostaną napiętnowane powszechną pogardą. Póki nie było świadomości narodowej w ludzie, zaprzanie się swego narodu i języka przejrzano, ba uważano za coś naturalnego, dziś ta świadomość jest jako zakon, przez który każdy pozna swój grzech i ma bodziec w sumieniu swojem. Jakże z resztą młodzież świadoma polskiego swego pochodzenia i uświadomiona w swem narodowem poczuciu ma się garnąć do stronnictwa naszych polsko-niemieckich liberałów? Młodzież, chwała Bogu, jeszcze ma ideały, wysyko podnosi czoło, pragnie wielkich, szlachetnych czynów. Czy ją może rozentuazmować, zapalić, podnieść program poddania swego ludu pod jarzmo obcych, wyrzeczenia się własnej swej indywidualności, utrzymania go w materyalnej, umysłowej i moralnej zawisłości, na stanowisku zera w kraju?! Za niedługo nie stanie ludzi, którzyby się ośmielili w ten sposób do ludu