ani razu nie może urosnąć, wychować się i zmężnieć, a pod tym wozem Thespisa, który w różnych datach stara się zatoczyć na nasz grunt, choćby z przypadku, łamią się jakoś osie i koła, rozsypuje się jego budowa i wszystkie próby idą na marne aż do roku 1765-go, do założenia pierwszej stałej sceny w Warszawie.
Teatr w Polsce nigdy się świetnie, samoistnie, żywotnie rozwinąć nie mógł, — mówi Kraszewski; — historya jego podobną jest do żywota tych roślin, których ziarna długo leżą w ziemi martwe, za najmniejszym promykiem słońca kiełkować próbują i natychmiast stratowane i zgniecione giną. Tak samo, jak gdzieindziej, uczuwano u nas potrzebę tego wizerunku życia, któryby dobitniejsze jego przedstawiając momenta, z siłą, światłem na nich skupionem, znaczenie ich, piękność, poezyę lub ohydę i brzydotę ludzom wrażał“... Zanosiło się na to wszystko z rozmaitych stron, ale gruntu dla siebie nie znajdowało. Dlaczego?... dlatego, że „nieustannym dramatem było wówczas u nas samo życie, teatr stawał się zbytecznym, brakło dość spokojnego rynku, cierpliwych widzów i chętnych aktorów“.
Rycerski naród nie miał czasu przypatrywać się komedyom, odgrywał sam wielki, wspaniały, wystawny dramat na widowni świata, dramat z akcyą burzliwą, ożywianą nieustannie, częstokroć bardzo powikłaną, bardzo ruchliwą i zmienną, której każdy uczestnik był widzem i aktorem zarazem. Wczesny i bystry rozwój publicznego żywota, zajęcie się główne i jedyne sprawami kraju, były ważną przeszkodą do rozwinięcia się literatury i sztuki dramatycznej u nas, chociaż jednej i drugiej nie brakło wątku i materyału.
Nie byłoby brakło także i wdzięcznej publiczności, przejmującej się może niekiedy aż za głęboko odnoszonemi
Strona:Franciszek Zabłocki.djvu/05
Ta strona została przepisana.