Strona:Franciszek Zabłocki.djvu/40

Ta strona została przepisana.

chołków, bywają właściwie panami akcyi i mistrzami intrygi; najczęściej mają więcej dowcipu, humoru i pomysłowości od swoich panów, którzy bierną rolę przy nich odegrywać muszą. W nich najbardziej znać obce, francuskie, włoskie czy hiszpańskie pochodzenie, z Molière’a, z Tirso di Molina lub Goldoniego, jeśli nie wprost z Plauta, Terencyusza lub Arystofanesa.
Jak w „Baliku gospodarskim“, „Doktorze lubelskim“, lub „Wielkie rzeczy!... i cóż mi to wadzi?...“ tak samo i w „Małżonkach, poprawionych przez swoje żony“, jednej z niewielu komedyj Zabłockiego na temacie wiarołomstwa osnutych, lokaj i pokojówka przędą nitkę intrygi przez całe trzy akty, w których wcale dowcipnie wikła autor w kolizyę mężów zdradzających żony poza domem, i napędza im strachu przypuszczeniem odwetu. Katusze zazdrości leczą wiarołomnego Gamrata z apetytu do zakazanych owoców.

Jest jeszcze w tym samym rodzaju krotochwilnym głównie w komizmie sytuacyj, czteroaktowa sztuka p. t. „Arlekin Mahomet, czyli taradajka latająca“, drama śmieszno-płaczliwo-sowizdrzalska; rzecz ta niedrukowana, w rękopisie znajduje się w bibliotece poznańskiego Towarzystwa przyjaciół nauk. Dr. Piotr Chmielowski[1], który miał sposobność czytać ją w oryginale, powiada, że „treść jej jest całkiem fantazyjna...“ „Uciekając od wierzycieli, Arlekin, któremu Heblon mechanik podarował taradajkę latającą, podsłuchuje Ciarlatana, pragnącego udawać Mahometa proroka na dworze króla Bahamana, kradnie mu jego cudowne pudełko i sam ten zamiar wykonywa. Arle-

  1. „Franciszek Zabłocki“ — „Echo muzyczne i teatralne“ nr. 324 z roku 1889.