powołaniu w publicznem i prywatnem życiu. Niezaprzeczenie „dwór jest maniery szkołą i talentów“, „pląsy, maszkary, śpiewy, kabryole i tym podobne bałamutne rzeczy swoje katedry mają w dworskiej szkole“ — ale to nie dosyć, aby urobić i wykształcić pełnego człowieka; trzeba w nim inne rozwinąć cnoty, trzeba go przede wszystkiem nauczyć zamiłowania i szacunku prawdy, a gdzież ją można znaleść tam, kędy „obłuda panią i intryga?...“
Intryga, rzecz obca, lecz na nieszczęście
Od kilku czasów unarodowiona,
Przez dwory panów znalazła w kraj przejście
I rozrzuciła wszędzie swe nasiona.
Tu już zapowiada się przyszły pamflecista i bicz boży na obskurantów swojej epoki, kiedy przyjdzie chwila, że to pióro, którem dotąd draźnił tylko zadarte nosy pyszałków i głupców, jako autor „Fircyka“ i „Sarmatyzmu“, zaostrzy jak lancet i kłóć niem będzie w politycznych epigramatach na wszystkie strony każdego, co zasłuży grzechami przeciw dobru społecznemu.
Wiek XVIII usposabiał do satyry, która była jakby reakcyą życia — w literaturze; nigdy tyle materyału z jednej a skłonności z drugiej strony nie zebrało się dla niej, w owej epoce ścierania się aż do zgrzytu dwóch żywiołów nowatorstwa i tradycyi, postępu i zacofania, przesądów i oświeconych pojęć, wielkich idei i małych interesów.
Ta satyryczność, która się w bardziej otwartych głowach wytwarzała, jak ferment wrażeń i myśli krytycyzmem zaprawionej a z dowcipem zmieszanej, przesiąkła w literaturę głęboko i dodała jej ostrego smaku w pewnych rodzajach twórczości. Juwenalów możeby się znalazło. Ary-