Strona:Franciszek Zabłocki.djvu/50

Ta strona została przepisana.

prędzej sprowadzić jurystę, by zrobić zapis dla młodych małżonków. Oburza go, że rozkazów nie spełniają dość szybko, jakby się obawiał, aby ten inkluz się nie zatracił.
— Prędzej patrona! — woła z gniewem — cóż to za sługi niezgrabne! — zaczęło mi być lepiej, teraz znowu słabnę.
Wpływ Molière’a jest w tej komedyi jeszcze bardzo widoczny, cały akt trzeci, scena konsultacyi doktora Recepty i przebranego za cyrulika Frantowicza, ich doktorska dysputa, wreszcie ten zdrowy Anzelm ze swoją wmówioną chorobą tak żywo przypominają najlepsze sceny „Malade imaginaire!“... ale zabawne to wszystko i pełne humoru, satyrycznej werwy i ciętości czy w przymówkach przeciw medycynie, czy w kłótniach pacyenta z Eskulapem, czy w tem ślepem zaufaniu „zabobonnika“ do szarlatana i nieuka, zamiast do prawdziwego lekarza.
Zabłocki ma dwa typy, które lubi szczególniej ośmieszać i którym nie szczędzi przy każdej sposobności ostrych docinków, t. j. jurystę i doktora; przypina im łatkę po łatce. Prawoznawstwo i medycynę, jako dwie poważne nauki szanuje, uznaje ich znaczenie i powołanie, ale ludzi, którzy w tych dwóch zawodach nie stoją na stanowisku uczciwych opiekunów prawa i zdrowia swych bliźnich, rad przedrwiwa i pod pręgierz satyry stawia. Zacofańców i niedouków wychłostał w „Doktorze lubelskim“, w „Zabobonniku“ i w Sarmatyzmie“, rysując skarykaturowane sylwetki takiego, z okazyi lekarza, z potrzeby konowała“.
Skutki pieniactwa i tradycya jego w narodzie usprawiedliwiają aż nadto niechęć satyryka do patronów i kauzyperdów dawnej palestry.
Co do głównej figury w tej komedyi, co do samego Anzelma, trzeba dodać jeszcze na pochwałę autora, że