schwycił w nim typ człowieka, stojącego na przeciągu dwóch sprzecznych prądów, człowieka średniej miary — jeśli tak powiedzieć się godzi — z umysłem zawianym już trochę filozofią racyonalistyczną, płynącą z Zachodu a przesiąkłym jeszcze na wskróś obskurantyzmem i przesądami; chwiejącego się w dwóch kierunkach, jak źdźbło pod podmuchem dwóch przeciwnych wiatrów, które pod koniec XVIII-go stulecia wytwarzać mogły w słabszych głowach niebezpieczne wirowania pojęć.
∗
∗ ∗ |
W jednym roku (1781) z „Zabobonnikiem“ urodził się i „Fircyk w zalotach“. Figura, jako typ, znaną była oddawna, rozmnożyła się na gładkich posadzkach salonów warszawskich razem z białemi perukami, harcapami, zabotami i cienkiemi szpadami, z któremi przypominała francuskich kogucików z rożenkiem u boku. Zkąd się wzięła nazwa — trudno dziś zbadać. Tyszyński w „Wizerunkach polskich przypuszcza, że stworzył ją ks. Czartoryski w swojej „Pannie na wydaniu“, w której się po raz pierwszy Fircyka znajduje. „Zdaje się, że autor „Panny“ mówi nasz krytyk — który równie, jak Bohomolec, Krasicki i inni, tworzył nazwiska osób w swych sztukach od różnych przymiotów i ułomności, stworzył nazwisko Fircyk od wyrazu dawnego firka (lichotka), a powodzenie charakteru na scenie upowszechniło nazwisko i w mowie potocznej“.
Możeby nie sięgając tak daleko, łatwiej było ten rodowód Fircyka wyprowadzić od słowa fertać się, szastać, wiercić, kręcić bez celu, i uczynić go jednoznacznym z Fertalskim. Mniejsza zresztą o to, jak powstał, skoro wiemy do kogo się odnosił w swoim czasie. Za Stanisława Augusta nie było prawie wesołego wierszyka, a zwłaszcza satyry