i publiczności, gdyby nas zapytano, czy go warto wprowadzić na scenę, odpowiedzielibyśmy: czemu nie?... Bywają dzieła prawdziwego talentu, jak monety z dobrego kruszcu, które dwa razy nabierają wartości; raz, gdy jako pieniądze świeżego stempla są w obiegu u wszystkich, a drugi raz, gdy się stają numizmatami.
„Fircyk“ naszem zdaniem jest takim numizmatem w skarbcu sceny polskiej.
∗
∗ ∗ |
Najbardziej satyryczną komedyą Zabłockiego jest pięcioaktowy „Sarmatyzm“; tą nazwą piętnowano pod koniec zeszłego wieku rozmaite wady narodowe, które za czasów saskich rozwinęły się w społeczeństwie, a właściwie w jednej tylko warstwie. Rodowa pycha, niezgoda, pieniactwo, niegospodarność, kłótliwość i pijaństwo, pociąg do burdy i zajazdów, ta zamaszystość nietrzeźwa i krzykliwa buta, wszystko to, co dawnej rycerskości, powagi i cnót tradycyjnych stało się wypaczeniem lub przeciwieństwem, karykaturą wielkich wzorów przeszłości — wszystko to z gorzką ironią i smutkiem nazwano teraz „sarmatyzmem“.
Z rzeczy drobnych i błahych prywata robi wielkie kwestye, jakgdyby każda mała rzecz była rzecząpospolitą, o którą trzeba za łby się wodzić; każda uraza osobista, faktyczna, czy urojona, podnosi krzyk i lament i domaga się dużej satysfakcyi na własną rękę, byle tylko na swojem postawić, choćby cały świat do góry nogami obalić. Zgody żadnej, bo przeciw niej sprzysięgło się głupstwo z uporem.
W taki świat, w taką atmosferę gorączki publicznej wprowadza nas Zabłocki i choć ma na twarzy maskę uśmiechniętą, widać, jak mu się pod nią usta wykrzywiają,